Unia Europejska wykazała się podczas szczytu w Brukseli zdrowym rozsądkiem - oznajmił Władimir Putin. Rosyjski premier zapowiedział, że reakcja jego kraju na wzmacnianie sił NATO na Morzu Czarnym będzie spokojna. I dodał, że Rosja wypełniła sześciopunktowy plan pokojowy, a żadnych rosyjskich wojsk na terytorium Gruzji już nie ma.
Putin podkreślił, że w ocenie gruzińsko-osetyjskiego konfliktu pomiędzy Moskwą a Brukselą występują momenty wzajemnego zrozumienia i podstawa do dalszego dialogu. Wyraził jednocześnie zdziwienie, że pomoc humanitarna Zachodu okazywana jest nie ofierze, a faktycznemu agresorowi, jakim jest Gruzja.
Kreml tłumaczy, że żołnierze w rosyjskich mundurach, stacjonujący m.in. w gruzińskim porcie Poti, to jednostki niosące pokój. Jak powiedział Andriej Niesterienko z resortu spraw zagranicznych Rosji, wojskowi mogą przebywać na podstawie mandatu ONZ. Zaznaczył, że to Gruzini łamią ustalenia, bo ich wojska nie wróciły do koszar. Na punktach, wokół których gruzińskie oddziały zaczynają się okopywać, znajdują się nasze siły pokojwe - stwierdził.
Rosjanie utrzymują, że na obecność sił pokojowych pozwala porozumienie Sarkozy-Miedwieidew, w którym zapisano, że Rosjanie mogą podejmować dodatkowe kroki na rzecz zapewnienia bezpieczeństwa.
Szefowie państw i rządów UE zebrani w poniedziałek na nadzwyczajnym szczycie w Brukseli potępili Rosję za wojnę z Gruzją i żądali pełnego wycofania rosyjskich wojsk na pozycje sprzed wybuchu konfliktu. Do tego czasu wstrzymali rozmowy na temat nowego porozumienia o partnerstwie UE-Rosja.