Starcia w Kazachstanie między policją a protestującymi. Na ulice kilku miast wyszli obywatele w sprzeciwie wobec rosnących cen gazu ciekłego, którym w regionie tankuje się większość samochodów. Prezydent Kazachstanu Kasym-Żomart Tokajew ogłosił w nocy z wtorku na środę czasu lokalnego dwutygodniowy stan wyjątkowy w największym mieście kraju Ałmaty oraz w obwodzie mangystauskim, które stały się miejscami największych masowych protestów.
Cena gazu ciekłego - którym wciąż większość mieszkańców tankuje swoje samochody - znacząco wzrosła. W zeszłym roku litr kosztował ok. 50-60 tenge (46-55 groszy). W ciągu kilku ostatnich dni ceny skoczyły do 120 tenge (1,12 zł).
Wzrost cen jest spowodowany rynkowymi zmianami w kraju. Do tej pory władze kontrolowały ceny m.in. gazu, a od stycznia zostały one zostać "uwolnione".
2 stycznia na ulice wyszli mieszkańcy miasta Żangaozen. Potem protesty rozpoczęły się także w Ałmatach i Aktau.