NATO musi odpowiedzieć na zagrożenie dla bezpieczeństwa krajów Sojuszu w rejonie Bałtyku. Szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski bierze udział w dwudniowym posiedzeniu ministrów Paktu Północnoatlantyckiego i przekonuje do konieczności przyjęcia postulatu Warszawy o konieczności stworzenia wspólnych misji patrolowych na morzu. Istotna w kontekście rosyjskiej aktywności będzie też ściślejsza wymiana wywiadowcza w ramach krajów sojuszniczych.
Od momentu, gdy Rosja dokonała inwazji na Ukrainę, na Morzu Bałtyckim doszło do przynajmniej trzech akcji sabotażowych. Uszkodzonych zostało 40 kabli telekomunikacyjnych i nitek gazociągów biegnących po morskim dnie.
O tym, z jaką łatwością zwykła kotwica statku może przeciąć kabel telekomunikacyjny, dowiedzieliśmy się choćby niedawno, gdy chiński statek Yi Peng 3 wykonał zdumiewającą akcję, przerywając połączenie między Finlandią i Niemcami. Rzecz w tym - informuje agencja Reutera - że przeciwdziałanie takim aktom sabotażu jest w warunkach morskich bardzo trudne.
Zaledwie kilka godzin po zerwaniu kabli 18 listopada przez Yi Peng 3 na wodach Morza Bałtyckiego rozpoczęły się ćwiczenia NATO "Mroźne wiatry". To największe tego typu manewry Sojuszu w północnej Europie. Niemiecka marynarka spróbowała wystrzelić drona morskiego, który miał zbadać dno akwenu. Na morzu szalał jednak sztorm, a maszyna, która miała sprawdzić, co stało się po przepłynięciu chińskiego statku, po prostu zawiesiła się i stanęła w miejscu.
Rzecz nie w tym, by móc wysyłać drona, gdy kabel zostanie już przecięty przez kotwicę chińskiego czy rosyjskiego statku, ale by posiadać zdolność patrolowania Bałtyku, tak aby nigdy do podobnych incydentów nie doszło. I takie rozwiązanie postuluje właśnie strona polska.
Radosław Sikorski bierze udział w dwudniowym posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych państw NATO w Brukseli. Polski dyplomata poinformował, że ściślejsza współpraca wywiadowcza w ramach NATO była jednym z głównych tematów spotkania z udziałem przedstawicieli państw bałtyckich, Niemiec i Polski, zorganizowanego na marginesie szczytu.
Wymiana działań wywiadowczych jest istotna także w kontekście zaproponowanej przez Donalda Tuska inicjatywy Baltic Sea navy policing, czyli systemu patrolowania Morza Bałtyckiego w związku z agresywnymi działaniami okrętów rosyjskich - przekazał minister.
Tusk zaproponował stworzenie wspólnych misji na Morzu Bałtyckim w ubiegłym tygodniu podczas szczytu szefów rządów państw nordyckich i bałtyckich, czyli tzw. formatu NB8, w Szwecji.
O konieczności podjęcia ściślejszej współpracy wywiadowczej przez państwa NATO wobec nasilających się wrogich działań Rosji, w tym aktów sabotażu, dywersji i cyberataków, mówił w środę również sekretarz generalny NATO Mark Rutte.
O ile inicjatywy, takie jak Baltic Sea navy policing wpisują się w ogólną strategię NATO, polegającą na odstraszaniu Rosji, o tyle konieczne jest oczywiście wprowadzenie rozwiązań, które ograniczą wpływ Moskwy na sytuację polityczną w Europie.
Polska popiera w tej kwestii stanowisko Czech, by rosyjscy dyplomaci mogli przemieszczać się tylko w tych krajach UE, w których mają akredytację. Sikorski przypomniał, że Warszawa wprowadziła już własne ograniczenia wobec rosyjskich urzędników.
Chodzi o to, żeby wrogowie Unii i strefy Schengen nie mogli być beneficjentami wolności z nimi związanych oraz nie mogli obsługiwać agentury w innych krajach - uzasadniał polski minister.
Pod koniec października MSZ wycofał zgodę na funkcjonowanie placówki w Poznaniu w związku z agresją Rosji na Ukrainę i hybrydowymi działaniami Kremla wobec krajów UE. Sikorski powiedział wówczas, że resort dysponuje informacjami, że za próbami dywersji w Polsce i krajach sojuszniczych stoi Rosja. Rosyjskim dyplomatom z poznańskiego konsulatu wyznaczono 30 listopada jako termin opuszczenia terytorium Polski.
Według przedstawicieli brytyjskiego wywiadu, od początku inwazji na Ukrainę z Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii wydalono ponad 750 rosyjskich dyplomatów i urzędników, podejrzewanych o działalność agenturalną na rzecz Moskwy.
Polska będzie chciała też podnieść kwestię zagrożeń hybrydowych, w tym aktów dywersji i podpaleń, do których dochodzi na terytorium Sojuszu, oraz prowadzonej przez Rosję walki informacyjnej przeciwko krajom takim jak Gruzja, Mołdawia i Rumunia. To jest szczególnie ważne w perspektywie naszych wyborów prezydenckich - zaznaczył w Brukseli Radosław Sikorski.
Szef MSZ powiedział ponadto, że przekazał swoim odpowiednikom z państw członkowskich Sojuszu oczekiwania dotyczące szczytu NATO w czerwcu 2025 r. w Hadze. Jak mówił, Polska liczy na wypełnienie planów operacyjnych "prawdziwymi zdolnościami" oraz na uaktualnienie i wzmocnienie obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej.
Dodał, że w strukturach Sojuszu panuje "prawie konsensus", co do tego, by Ukraina była wspierana przez kolejny rok, "aby przekonać prezydenta Rosji, że ewentualny pokój musi być na sprawiedliwych warunkach".
Jak dodał, obecnie sytuacja nie dojrzała jeszcze do tego, by Rosja zawarła pokój na sprawiedliwych warunkach.