Francuski skandal dopingowy z prezydentem w roli głównej. Nicolas Sarkozy zażywa zakazane substancje, żeby od rana do wieczora tryskać energią. Takie szokujące informacje znalazły się w książce "Ostatnie Tabu". Jej autorzy powołują się na bliskich współpracowników prezydenta.
Autorzy książki - dwaj znani paryscy dziennikarze śledczy Denis Demonpion i Laurent Leger - twierdzą, że odkryli pilnie strzeżoną tajemnicę prezydenta, który postrzegany jest jako jeden z najbardziej dynamicznych francuskich polityków. Media nazywają go nawet "speedy Sarko".
Bliscy współpracownicy Sarkozy'ego, których nazwiska nie zostały podane w książce, twierdzą, że prezydent codziennie zażywa pigułki, które we Francji są zakazane. Wszystko po to, żeby utrzymać dobrą kondycję.
Nie wiadomo jednak, jakie to specyfiki. Autorzy książki sugerują, że może chodzić o erytropoetynę, czyli hormon powszechnie nazywany EPO. Podnosi on ilość tlenu we krwi. Był używany jako środek dopingujący przez wielu kolarzy. Według wielu komentatorów, zażywanie zakazanych substancji może wywoływać szybkie zmiany humoru prezydenta. Media zauważają również, że czasami jest on bardzo spięty i ma dużo tików nerwowych.
Pod uwagę brany jest także tak zwany hormon DHEA, przeciwdziałający starości. Jego sprzedaż we Francji jest zakazana, ale można go kupić legalnie w Stanach Zjednoczonych. Minister Zdrowia Xavier Bertrand twierdzi, że informacje zawarte w książce "Ostatnie tabu" to bzdura, bo szef państwa ma od urodzenia tyle energii, że żadnego dopingu nie potrzebuje.
W wywiadach pierwsza dama Francji skarżyła się, że jej mąż pracuje bez wytchnienia z powodu kampanii przed wyborami prezydenckimi. Przyznała, że obawia się, iż Nicolas Sarkozy nie wytrzyma tego rytmu. Wcześniej jednak zachwycała się, że Sarkozy sprawia wrażenie człowieka, który "ma pięć pracujących niezależnie mózgów". Autorzy książki "Ostatnie tabu" ujawnili również nowe informacje na temat zasłabnięcia Nicolasa Sarkozy'ego w czasie joggingu w Wersalu 26 lipca 2009 roku. Według oficjalnej wersji, prezydent stracił na chwilę przytomność z powodu przemęczenia i upału. Dziennikarze podali jednak, że francuski przywódca był nieprzytomny przez półtorej godziny. Zaczął reagować dopiero w helikopterze, którym transportowano go do paryskiego szpitala. Otworzył oczy, stwierdził, że czuje się świetnie i chciał natychmiast wrócić do Pałacu Elizejskiego.
Pałac Elizejski nie chce komentować całej sprawy. A wybory prezydenckie coraz bliżej. Pierwsza tura odbędzie się 22 kwietnia, a druga - 6 maja.
To kolejna afera z udziałem prezydenta Francji na kilka tygodni przed wyborami. Poprzedni skandal dotyczył pożyczki, jaką Sarkozy miał otrzymać od Zgromadzenia Narodowego na zakup luksusowego apartamentu. Chodzi o około 3 mln franków, czyli ok. pół miliona euro. Według francuskich mediów, w dokumentach nie ma żadnych informacji o udzielonej pożyczce. Nie ma ich także w akcie kupna apartamentu, choć tego wymaga prawo.
Jeżeli pożyczki rzeczywiście nie było, to nie wiadomo skąd Sarkozy wziął wtedy pieniądze na zakup 216-metrowego luksusowego dwupiętrowego apartamentu na wyspie L'Ille de Jatte na Sekwanie. Apartament kosztował ok. 6 mln franków, czyli około 1 mln euro.