Pewien turysta swoim nieroztropnym zachowaniem doprowadził do katastrofy – pozując do zdjęcia urwał dwa palce u stopy liczącej 200 lat rzeźby w muzeum w Possango we Włoszech. To postać Pauliny, ukochanej siostry Napoleona Bonaparte dłuta Antonia Canovy.
Mężczyzna w zielonej koszulce usiadł na postumencie, jak się okazało, na stopach kobiecej postaci w półleżącej pozie. Wstając, podparł się ręką i w ten sposób oderwał dwa palce prawej stopy. Po czym, jak gdyby nic się nie stało, odszedł wolnym krokiem.
Zajście zarejestrowała kamera monitoringu w sali muzeum i dzięki zapisowi włoska policja dotarła do wandala.
Okazał się nim być 50-letni Austriak. Był w muzeum w grupie 8 turystów z Austrii. W związku z obostrzeniami związanymi z epidemią koronawirusa, każdy odwiedzający muzeum musi podać swoje dane. Tak namierzono Austriaka, w właściwie jego żonę, bo to na nią zarezerwowane były on-line bilety wstępu.
Kiedy odebrała telefon od włoskiej policji, wybuchnęła płaczem. Od razu przyznała, że to jej mąż jest sprawcą aktu wandalizmu. On sam stwierdził, że "głupio się zachował".
Jak podaje agencja ANSA, mieszkaniec Aistersheim zadeklarował się pokryć koszty renowacji rzeźby. To nie oznacza, że uniknie prawnych konsekwencji. Jego sprawą zajmuje się obecnie sąd we włoskim Treviso. Za zniszczenie dzieła sztuki włoskie przepisy przewidują kary od grzywny w wysokości 100 tysięcy euro do nawet 8 lat więzienia.