Jak powstrzymać radykałów z Hamasu - odpowiedzi będą dziś szukać przywódcy Izraela, Egiptu, Jordanii i Autonomii Palestyńskiej na szczycie w Szarm El-Szejk w Egipcie. Zdaniem komentatorów będą starali się wzmocnić pozycję umiarkowanego palestyńskiego Fatahu.
Na dwa dni przed spotkaniem prezydent Egiptu Hosni Mubarak określił krwawe przejęcie władzy w Strefie Gazy przez Hamas mianem "zamachu stanu" i ostrzegł przed groźbą podziału Autonomii Palestyńskiej. Zapewnił też o swym poparciu dla palestyńskiego prezydenta.
Faktyczny podział jednak już się dokonał: Hamas panuje w Strefie Gazy, Fatah rządzi na Zachodnim Brzegu Jordanu. Nieoficjalnie mówi się, że ugrupowanie Abbasa dostanie 60 lekkich transporterów opancerzonych, na co Izrael wstępnie wyraził już zgodę. Pojazdy dostarczy Egipt i Jordania. Dzięki temu Fatah będzie lepiej uzbrojony od Hamasu.
Prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas chce też, by Jerozolima zniosła antyterrystyczne restrykcje na Zachodnim Brzegu Jordanu. Lider Palestyńczyków zapewnił w zamian, że nie będzie kontaktował się z terrorystami z Hamasu.
W sobotę przywódca Hamasu Ismail Hanije wezwał nieoczekiwanie prezydenta Mahmuda Abbasa do nawiązania rozmów. Zaprzeczył oskarżeniom Abbasa, jakoby Hamas zawiązał spisek na życie prezydenta; sam oskarżył szefa Autonomii o to, że stał się stroną "amerykańskiego spisku, wymierzonego przeciwko demokratycznie wybranemu rządowi palestyńskiemu". Skrytykował też plany spotkania w Szarm el-Szejk.