Amerykański sekretarz stanu będzie rozmawiał dziś z premierem Izraela. Mimo przybycia Colina Powella, Izrael nie wstrzymał ofensywy na Zachodnim Brzegu Jordanu. Wprawdzie armia wycofała się z kilku miejscowości, pojawiły się jednak doniesienia, że na krótko ponownie weszła do miasta Tulkarem.

Jak pisze amerykańska prasa, Powell - zawsze podkreślający walory pozytywnego myślenia - będzie musiał zaopatrzyć się w czasie misji bliskowschodniej w cały dostępny mu zapas optymizmu. Będzie to jednak trudne, ponieważ Powell nie tylko nie ma doświadczenia w podobnych misjach, ale dotąd zdradzał niewiele zapału, aby takie doświadczenie zdobyć.

Jego zadanie jest niezmiernie trudne – skłonić do rozmów pokojowych dwie strony, które nienawidzą się, nie ufają sobie i nie chcą ze sobą rozmawiać. Powel, namawiając prezydenta George’a W. Busha do silniejszego zaangażowania na Bliskim Wschodzie, ostrzegał, że jego wysiłki mogą nie przynieść żadnych efektów.

Sekretarz stanu z pewnością zdaje sobie jednak sprawę, że ewentualna porażka jego misji zachwieje jego pozycją nie tylko na arenie miedzynarodowej, ale także w Białym Domu.

Foto: Jan Mikruta RMF Autonomia Palestyńska

07:40