Izraelska armia, mimo nacisków Powella nadal kontynuuje operację. Dzisiaj zajęto 6 miejscowości wokół Dżeninu. Schroniło się w nich kilkadziesiąt rodzin z obozu dla uchodźców. Izraelczycy przeszukali dom po domu i aresztowali około 40 osób podejrzewanych o przynależność do organizacji zbrojnych.
Palestyńczycy twierdzą, że w okupowanych miastach dochodzi do masakr ludności. Według źródeł palestyńskich z rąk Izraelczyków tylko w obozie dla uchodźców w Dżeninie zginęło co najmniej 500 cywilów, a wojsko rzekomo używa buldożerów do kopania zbiorowych mogił. Izraelska armia mówi oficjalnie o około stu zabitych, nieoficjalnie przyznaje, że może ich być dwa razy więcej. By wyjaśnić wszelkie wątpliwości w tej sprawie, izraelski sąd najwyższy nakazał armii wstrzymanie zabitych. O dużej liczbie ofiar wśród cywilów mówią też mieszkańcy Nablusu. Palestyńskie ekipy ratowników przeszukują zburzone domy w poszukiwaniu ciał zabitych. Dzisiaj w ruinach znaleziono dwie żywe osoby, które spędziły pod gruzami 7 dni. Starsze małżeństwo przeżyło, ale zginęła cała ich rodzina - w sumie siedem osób. Mieszkańcy Nablusu wpisują na specjalne listy personalia osób, które zaginęły w czasie walk o miasto. "Zginęli Abu Mohammad i jego dwie córki, Abu Talal, jego żona i wszystkie jego dzieci. To stało się, kiedy w dom uderzyły rakiety wystrzelone z myśliwców F 16. To była maskara" - mówią Palestyńczycy.
Amerykanie i Brytyjczycy zaniepokojeni są sytuacją Palestyńczyków z obozu dla uchodźców w Dżeninie i w innych miejscach Zachodniego Brzegu objętych izraelską operacją antyterrorystyczną „Mury Ochronne”. Po spotkaniu w Jerozolimie z przedstawicielami organizacji humanitarnych szef amerykańskiej dyplomacji obiecał przekazać oenzetowskim agencjom 30 milionów dolarów pomocy. Zaapelował też do Izraela o prowadzenie działań w taki sposób, by jak najmniej ucierpiała ludność cywilna.
Foto RMF
14:00