Kac pewnego urzędnika z Japonii będzie trwał jeszcze długo. Mężczyzna poszedł po pracy na drinka. Nie ma w tym nic złego. Problem w tym, że stracił przy okazji pendriva, na którym były dane osobowe wszystkich mieszkańców Amagasaki.
Urzędnik w wieku ok. 40 lat, którego nazwiska nie ujawniono, poszedł po pracy na drinka. Na jednym najwyraźniej się nie skończyło, ponieważ mężczyzna zasnął potem na ulicy.
Kiedy się obudził, nie miał przy sobie swojej teczki. A to właśnie w niej był pendrive z danymi osobowymi 465 177 mieszkańców Amagasaki: ich nazwiska, daty urodzin i adresy, kwestie zasiłków społecznych, podatkowe i numery kont w bankach.
Mężczyzna zajmuje się zawodowo przydzielaniem świadczeń, dane wgrał na pendriva w ratuszu. Są one zaszyfrowane i jak do tej pory nie ma zgłoszenia o wycieku danych.
Po ujawnieniu zajścia burmistrz Amagasaki zwołał konferencję prasową, na której przeprosił mieszkańców. Oświadczył, że urzędnik miał autoryzację do przeglądania bazy danych mieszkańców. Nie wolno natomiast było mu "wynieść" je z budynku.