Polska na "ławie oskarżonych". Frans Timmermans "prokuratorem". Dzisiaj rusza wysłuchanie Polski w Radzie UE.
Dzisiaj o godzinie 15:00 rusza trzygodzinne wysłuchanie Polski w Radzie UE. Będzie to pierwsze tego typu wydarzenie w historii Unii Europejskiej. Nigdy dotąd żaden kraj UE nie zasiadał na "ławie oskarżonych" i nie był przepytywany przez ministrów UE w związku z zarzutami o łamanie zasad praworządności. Jako pierwszy podczas "wysłuchania" wystąpi wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans. Jego rola przypomina trochę - rolę oskarżyciela w sądzie. Następnie głos zabierze - wiceszef MSZ Konrad Szymański, który będzie bronić reformy sądownictwa i przekonywać do wagi poczynionych ostatnio ustępstw.
Według nieoficjalnych informacji od polskich dyplomatów, ma także wytykać KE błędy faktograficzne i wprowadzające w błąd oceny. Potem kolejno ministrowie spraw zagranicznych państw UE będą zadawać mu pytania. I znowu wystąpi Timmermans, następnie znowu Szymański i w końcu - prezydencja bułgarska zakończy posiedzenie.
Kwestia jest bardzo drażliwa nie tylko dla Warszawy, ale także dla państw członkowskich, gdyż jak tłumaczy jeden z dyplomatów - w relacjach między krajami - oskarżanie, pociąga za sobą konsekwencje dyplomatyczne. Niektóre kraje obawiają się także, że również kiedyś mogłyby znaleźć się w takiej sytuacji jak Polska. Dlatego unijni dyplomaci zapewniają, że wysłuchanie to przede wszystkim okazja do tego, żeby Polska przedstawiła swoje racje.
Już kilka dni temu stoczono bój o kwestie proceduralne dotyczące tego wysłuchania. Ustalono formalny przebieg spotkania. Uzgodniono, że wysłuchanie ma być - "neutralne". Jak będzie, to się okaże - mówi dyplomata Rady UE. Polsce zależało przede wszystkim na tym, żeby maksymalnie ograniczyć podczas wysłuchania rolę wiceszefa KE Fransa Timmermansa.
Polscy dyplomaci argumentowali, że sprawa dotyczy już Rady UE, a więc państw członkowskich a nie Komisji. Już na tym etapie Warszawa poniosła jednak porażkę. Timmermans nie tylko jako pierwszy będzie przedstawiał listę zarzutów wobec polskiej reformy sądownictwa, ale - wbrew zapewnieniom niektórych polskich dyplomatów - zabierze także głos na końcu wysłuchania (przed Polską i prezydencją bułgarską). Końcowe wystąpienie Timmermansa ma być "czysto faktograficzne", nie powinno być więc oceną polskich odpowiedzi na pytania krajów członkowskich UE.
Jednak fakty można tak pokazać, że wyjdzie z tego ocena - uważa dyplomata z którym rozmawiała dziennikarka RMF FM. Jego zdaniem "wszystko będzie zależało od samego Timmermansa".
Tematem wysłuchania jest praworządność w Polsce. Jak zaznaczono w dokumencie Rady UE wysłuchanie "skupi się na najpilniejszych kwestiach wskazanych przez Komisję". A Komisja wskazała, pięć tematów (to rekomendacje z grudnia 2017r.) : niezależność Trybunału Konstytucyjnego, publikacja orzeczeń TK, poprawki do czterech ustaw o sądownictwie w celu przywrócenia niezależności sądownictwa, zapewnienie, że reformy sądownicze są przygotowywane we współpracy z Komisją Wenecką oraz powstrzymanie dalszego podważania niezależności sądownictwa.
Każdy z unijnych ministrów będzie mógł zadać Szymańskiemu dwa pytania związane z przedstawionymi tematami. Nie będzie więc pytań niezwiązanych z praworządnością np. o aborcję czy małżeństwa homoseksualne, co jest praktyką podczas debat nt. praworządności w Polsce przeprowadzanych w Parlamencie Europejskim.
Na jedno pytanie przewidziano maksimum 2 minuty - opowiada jeden z dyplomatów. Polska nie będzie miała natomiast żadnych ograniczeń czasowych co do odpowiedzi. Będzie także możliwość przesłania odpowiedzi pisemnie - mówi dyplomata. Po serii pytań, wypowiedzą się Timmermans, Szymański - a Bułgaria podsumuje tylko kwestie proceduralne.
Sofia, która kończy przewodnictwo w UE, chowa się za Komisją Europejską w tej sprawie - zgodnie twierdzą rozmówcy dziennikarki RMF FM w Brukseli.
Tak się obawia tego tematu, że nawet boi się wspomnieć, że będzie musiała zrobić jakieś podsumowanie wysłuchania - ujawnia rozmówca RMF FM. Dlatego nie bardzo wiadomo, kto oraz kiedy dokona podsumowania merytorycznego wysłuchania, czyli stwierdzi, co dalej. Chodzi o podjęcie decyzji, czy polskie odpowiedzi były zadowalające i rozwiały obawy krajów UE, czy wręcz przeciwnie - trzeba kontynuować procedurę art.7, a więc np. sformułować rekomendacje dla Polski lub przejść do głosowania nad stwierdzeniem "poważnego zagrożenia dla praworządności" w Polsce.
Aby taki wniosek przeszedł konieczne byłoby poparcie 22 krajów UE. Możliwe jest także zorganizowanie drugiej części wysłuchania na kolejnym lipcowym posiedzeniu ministrów ds. europejskich. To byłaby gra na czas, a dla Polski ciąg dalszy "grillowania".