Roman Polański spędził pierwszą noc poza więzieniem Winterthur. Szwajcarskie ministerstwo sprawiedliwości oświadczyło, że reżyser ze względów bezpieczeństwa został przeniesiony w inne miejsce. Około godz. 13 filmowiec ma dotrzeć do swego domu w alpejskim kurorcie Gstaad. Według AFP, która powołuje się na dobrze poinformowane źródła, w willi „Milky Way” na reżysera ma czekać jego żona Emmanuelle Seigner oraz ich dwoje dzieci.
Reżyserowi zostanie założona elektroniczna bransoletka – nie będzie mógł wyjść z domu bez specjalnego pozwolenia. A gdy już wyjdzie, zobaczy tłum dziennikarzy.
Szwajcarski dziennik „Le Matin” ironizuje, że Polański będzie więc musiał zrezygnować z naleśników nazwanych jego imieniem w ulubionym barze „Apple Pie”.
Zgodnie z zeszłotygodniowym orzeczeniem szwajcarskiego Federalnego Sądu Karnego, warunkiem opuszczenia przez reżysera aresztu było wpłacenie kaucji, zdeponowanie dokumentów tożsamości i uprawniających do podróży, a także poddanie się nadzorowi elektronicznemu. W swej posiadłości Polański ma oczekiwać na decyzję Szwajcarii w sprawie ekstradycji do USA.
Co czeka Polańskiego po ewentualnym przewiezieniu do USA? Jak informuje „Los Angeles Times”, z powodu zawiłości tego przypadku i zmian w prawie od 1977 r., maksymalny wymiar kary, jaki może zostać zasądzony wobec reżysera to dwa lata więzienia. Z kolei „The Washington Post” przypomina, że jeszcze w grudniu prawnicy Polańskiego pojawią się w sądzie w Los Angeles i będą domagać się oddalenia zarzutów.
Roman Polański został zatrzymany na lotnisku w Zurychu 26 września na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania z 1978 roku. Amerykański wymiar sprawiedliwości zarzuca mu, że w 1977 roku uwiódł 13-letnią wówczas Samanthę Geimer. W stanie Kalifornia czyn lubieżny z nieletnią klasyfikowany jest automatycznie jako gwałt. Przed zakończeniem postępowania karnego w USA Polański zbiegł jednak do Francji, by uniknąć spodziewanej kary więzienia.