Żaden z morskich wypadków nie zrobił tak wielkiego wrażenia, jak zatonięcie Titanica, najbardziej luksusowego w swoim czasie statku. Poniżej przedstawimy przebieg tragicznego rejsu.
10 kwietnia 1912 roku. Punktualnie w południe wydano rozkaz "Cała naprzód!". Titanic ruszył z wolna, a syreny na statku wydały długi ryk. Na jego pokładzie było 2228 pasażerów.
Gdy jednostka opuszczała port omal nie doszło do zderzenia z mniejszym statkiem "New York", który oderwał się od lin cumujących. Część pasażerów incydent wystraszył i wysiadali w porcie w Queenstown. Ta decyzja - jak się okazało - prawdopodobnie uratowała im życie.
Kolejne etapy rejsu przebiegały bez problemów. Z Southampton Titanic wziął kurs na Cherbourg we Francji, skąd zabrał na pokład około 150 pasażerów z mniejszego statku Nomadica. Po godzinie 20 skierował się na ostatni przystanek w Europie - irlandzkie Queenstown. Na pełne morze wypłynął rano.
11 kwietnia 1912 roku. Titanic wypłynął w kierunku Nowego Jorku - celu jego dziewiczego rejsu. O godzinie 13:30 wokół statku rozciągał się już tylko niczym nie zmącony widok oceanu.
14 kwietnia 1912 roku. Czwartego dnia rejsu pogoda się nieco się popsuła. Ocean był jednak spokojny. Na statku panowała beztroska atmosfera. Co prawda jednostki pływające po Atlantyku nadawały komunikaty radiowe o napotkanych górach i polach lodowych, lecz nikt się tym nie przejmował. Położenia niebezpiecznych obiektów nie nanoszono nawet na mapę.
O 13:45 statek SS America przesłał Titanicowi depeszę, z której wynikało, że parowiec mknie prosto ku polu lodowemu. Z nieznanych przyczyn ta wiadomość nigdy nie trafiła na mostek kapitański.
23:40 - znajdujący się w zawieszonym 20 m nad pokładem bocianim gnieździe marynarze zauważyli przed dziobem czarną masę. Od razu dali znać na mostek kapitański: "Góra lodowa na wprost przed nami". Oficer, który odebrał meldunek, skwitował ostrzeżenie krótkim "Dziękuję". Góra była zaledwie 400 - 450 m od statku.
Informację otrzymał pierwszy oficer. W panice i bez zastanowienia wydał sternikowi rozkaz "ster na lewą burtę", a maszynowni "cała wstecz". Niestety, decyzja była błędna. Mało zwrotny statek zamiast uderzyć w górę lodową swą najbardziej wytrzymałą częścią, czyli dziobem - uderzył w jej podwodną krawędź prawą burtą - o wiele mniej wytrzymałą.
Od momentu, gdy przeszkoda "wyskoczyła" na ich drodze do kolizji minęło zaledwie 37 sekund.
Początkowo nikt nie zdawał sobie sprawy z grozy sytuacji. Niektórzy pasażerowie zaczęli się nawet bawić kawałkami lodu, które spadły na przedni pokład statku.
Uderzenie najbardziej odczuli palacze kotłowni - najbardziej wysuniętej części statku. Pasażerowie pierwszej klasy ledwie zauważyli, że coś się stało.
00:00 - Titanic powoli się zatrzymuje. Kapitan w towarzystwie konstruktora statku zszedł na dół liniowca. Okazało się, że wyrwy w kadłubie ciągnęły się na długości sześciu przedziałów wodoszczelnych (w sumie było ich szesnaście). Statek mógł wytrzymać zalanie co najwyżej czterech. Wyrok mógł być tylko jeden; konstruktor jednostki Thomas Andrews stwierdził jednoznacznie: "Titanic musi pójść na dno (...) Pozostało nam co najwyżej półtorej godziny".
Kapitan nie uwierzył, że katastrofa jest tak blisko. Miał nadzieję, że zapewnienia głównego mechanika, że dzięki pracy pomp uda się ograniczyć przybór wody i utrzymać statek na powierzchni, są bardziej wiarygodne.
00:10-00:25 - Rozpoczyna się dramatyczne wołanie o pomoc. Pół godziny po zderzeniu z górą kapitan wydaje rozkaz wysyłania starego sygnału CQD (później radiooperatorzy zmienią go na SOS). Decyzja o opuszczeniu szalup i umieszczeniu w nich - w pierwszej kolejności kobiet i dzieci - zapadła jeszcze później po 50 minutach od zderzenia z górą lodową.
Łodzi ratunkowych było jednak za mało. Wraz z tratwami mogły pomieścić co najwyżej 1178 osób. O tym, że dla połowy ludzi zabraknie miejsca w szalupach wiedziało jedynie kilku ludzi na pokładzie.
00:15 - Początkowo pasażerowie - wciąż przekonani o niezatapialności Titanica - nie chcieli wsiadać do łodzi. Dlatego - na zachętę - orkiestra przeniosła się z salonu na pokład i tam zaczęła grać. Grała aż wody pochłonęły statek.
00:35 - Sygnał SOS dociera do statków Carpathia, Mount Temple, Frankfurt i bliźniaka Titanica - Olympica. Najbliżej znajdują się Carpathia i Mount Temple, które zaraz wyruszają na pomoc najszybciej, jak się da.
00:45 - Opuszczono pierwszą szalupę. Miała numer 7. Na 65 miejsc, które zapewniała, zajętych było jedynie 28.
01:00-02:00 - Statek ostro się nachyla, dziób jest cały zanurzony, wynurzają się śruby napędowe. Wśród pasażerów wybucha panika. Wtedy było już jasne, że statek pójdzie na dno - dziób jednostki powoli zanurzał się w wodzie, a rufa unosiła się coraz wyżej. Wokół słuchać było gwałtowny łoskot nienaturalnie napinających się blach.
02:10 woda sięgnęła już przedniej części pokładu spacerowego. Mniej więcej w tym czasie ostatnie dwie składane szalupy zostały zwodowane wprost do oceanu - jednej z nich nie udało się odwrócić i pływała do góry dnem, druga była wypełniona w połowie wodą.
Chwilę później przewrócił się pierwszy z kominów. Opadająca masa stali przygniotła dach kwater oficerskich i pływających w ich okolicy ludzi. Statek ciągle nabierał wody, osiągając przegłębienie na dziób przekraczające 30 stopni. Wszystkie nieprzymocowane elementy górnego pokładu zaczęły się zsuwać, spore nachylenie powodowało, że ludzie przewracali się i ześlizgiwali po deskach pokładu do oceanu.
02:17-02:20 - Przestał pracować generator prądu. Statek spowiły ciemności. Krótko po tym zawalił się drugi komin.
02:20 - Dwie godziny i czterdzieści minut po zderzeniu z górą lodową - sterczący niemal pionowo Titanic przełamał się na dwie części. Przednia część natychmiast zatonęła, rufa przez jakiś czas jeszcze unosiła się na wodzie, potem znikła pod wodą. Szczątki statku osiadły na dnie na głębokości ok. 4000 m w odległości ok. 400 mil morskich na południowy wschód od nowej Funlandii.
Przedstawiamy Wam dwie wersje ostatnich godzin Titanica - od chwili uderzenia w górę lodową aż do zatonięcia. Pierwsza obowiązywała przez lata. W 2012 roku James Cameron stworzył nową komputerową rekonstrukcję.
Na powierzchni wody przez pewien czas unosiło się jeszcze kilkuset ludzi. Nie mieli jednak szans na przeżycie w lodowatej wodzie. Rozbitkowie w szalupach po dwóch godzinach wsiedli na pokład parowca "Carpathia", który jako jedyny zareagował na jego sygnały alarmowe. Inne, znajdujące się w pobliżu statki, sygnałów tych nie odebrały, a wystrzelonych rakiet albo nie dostrzegły, albo źle zrozumiały. Oficerowie strzelali bowiem w powietrze białymi rakietami, ostrzegawcze zaś mają kolor czerwony. Załogi statków mogły pomyśleć, iż jest to jedna z atrakcji pasażerów Titanica.
04:00 - Statek Carpathia wreszcie przybywa na miejsce katastrofy, wciągając na pokład szalupy z rozbitkami. Zagładę Titanica przeżyło ponad 700 osób. Uratowani docierają do Nowego Jorku.
W katastrofie Titanica zginęło według źródeł amerykańskich 1517 osób, według brytyjskich 1503. Uratowało się 705. Wśród ocalałych było 63% pasażerów I klasy, 42% drugiej i zaledwie 25% trzeciej.