ONZ dysponuje zeznaniami, według których rebelianci syryjscy stosowali sarin - gaz bojowy. "Nie ma natomiast dowodów, że broń chemiczną stosowały wojska rządowe" - poinformowała Carla Del Ponte, członkini komisji ds. praw człowieka ONZ.
Nasi śledczy przesłuchiwali w krajach sąsiadujących z Syrią osoby, które padły ofiarą wojny domowej w Syrii, a także lekarzy w szpitalach polowych. Według ich raportu są mocne, konkretne podejrzenia, ale nie twarde dowody, stosowania gazu sarinu - powiedziała Del Ponte w wywiadzie dla jednej ze stacji telewizyjnych. Chodzi o stosowanie sarinu przez opozycję, rebeliantów, a nie przez władze rządowe - dodała. Nie ujawniła jednak, kiedy i gdzie sarin miał być użyty.
Stosowanie broni chemicznej, w tym sarinu paraliżującego system nerwowy, jest zabronione przez prawo międzynarodowe.
Władze reżimowe w Damaszku i rebelianci oskarżają się nawzajem o dokonanie ataków z użyciem broni chemicznej w marcu i grudniu ubiegłego roku.
Według rządu USA, istnieją "różne stopnie pewności", że sarin był stosowany przez syryjskie wojska rządowe. Prezydent Barack Obama oświadczył w zeszłym roku, że użycie broni chemicznej przez reżim prezydenta Asada byłoby "przekroczeniem czerwonej linii".
Sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun zaapelował do stron konfliktu w Syrii o powściągliwość, by uniknąć eskalacji napięcia, zwłaszcza po ostatnich atakach lotnictwa izraelskiego na cele w Syrii. Ban Ki Mun jest "bardzo zaniepokojony" tymi atakami.
Według władz syryjskich, w ostatnich dniach Izrael dokonał dwóch ataków lotniczych na cele wojskowe w Syrii. Informacje te nieoficjalnie potwierdziły źródła zachodnie. Rząd w Damaszku deklaruje, że obecnie wszystkie opcje są możliwe, i oskarża Izrael o sprzyjanie terrorystom.
Wojna domowa w Syrii, która rozpoczęła się w marcu 2011 roku od fali demonstracji antyrządowych, kosztowała życie ponad 70 tys. osób. Ponad milion Syryjczyków uciekło za granicę, tyle samo musiało opuścić swoje domy.
(jad)