38-letni mężczyzna, który był ofiarą księdza-pedofila, oskarża diecezję Monachium-Fryzynga i jej biskupów o tuszowanie przestępstw seksualnych duchownego – piszą niemieckie media. Wśród tych, którzy mogą za to odpowiadać jest papież emeryt Benedykt XVI.
Chodzi o sprawę ks. Petera Hullermana. Duchowny w 1979 roku, kiedy pracował w diecezji Essen, został oskarżony przez 11-letniego chłopca, że w czasie wakacyjnego wyjazdu zmusił go do seksu oralnego. W międzyczasie pojawiły się trzy inne oskarżenia i na początku 1980 roku ksiądz został skierowany na terapię psychologiczną do Monachium.
Wtedy biskupem, który przyjął go do swojej diecezji, był właśnie kard. Joseph Ratzinger. To on miał być obecny na spotkaniu, w czasie którego Hullerman został przeniesiony do tej diecezji. Niektórzy też twierdzą, że biskup wiedział o przestępstwach seksualnych duchownego. Benedykt XVI jednak konsekwentnie temu zaprzecza i twierdzi, że w czasie podejmowania tej decyzji nie wiedział o zarzutach ciążących na duchownym, który potem został też dopuszczony do pracy z młodzieżą.
Teraz Julian Schwarz (imię i nazwisko zmienione), który jako 12-latek był wykorzystywany seksualnie przez Hullermana, składa do sądu okręgowego w Traunstein pozew przeciwko sprawcy, ale też archidiecezji Monachium-Fryzynga oraz kardynałom: Friedrichowi Wetterowi i Josephowi Ratzingerowi.
Ratzinger wiedział o wszystkim i zdawał sobie sprawę ze wszystkich okoliczności. Zaakceptował tę zbrodnię, bo wiedział, że ten ksiądz jest recydywistą - powiedział Andreas Schulz, obrońca ofiary.
Ten proces może być przełomowy dla Kościoła, bo prawnik liczy, że tym razem sąd nie uzna tego czynu za przedawniony. Tym razem ofiara chce, aby sąd orzekł tylko jego szkodę, a nie odszkodowanie. Liczy na to, że w takim przypadku sąd nie odrzuci tego wniosku, uznając go za przedawniony.
Prawnicy Schwarza powołują się w tym wypadku na dekret niemieckiego Federalnego Trybunału Sprawiedliwości, który 10 lat temu orzekł, że przedawnieniu może ulec prawo do świadczenia, ale nie prawo do ustalenia winy. Sąd może orzec, że szkoda nastąpiła nawet, jeżeli roszczenie o odszkodowanie uległo przedawnieniu.
Jeżeli proces się rozpocznie, to Kościół w Niemczech może się znaleźć pod dużą presją, bo wiele osób pokrzywdzonych może złożyć swoje skargi.
Schwarz dorastał w małej miejscowości Engelsberg. Kiedy miał 12 lat, to został zaproszony razem z kolegą przez Hullermana na plebanię.Ten pokazywał chłopcom filmy pornograficzne. Nastolatek zwierzył się z tego matce, ale ta mu nie uwierzyła i oskarżyła go o kłamstwo. Chłopak musiał wyjechać ze swojego miasteczka, mieszkał na ulicy, uzależnił się od narkotyków. Obecnie jest w trakcie leczenia psychiatrycznego. To morderstwo psychiczne. Dzieci noszą to w sobie całe życie - powiedział Schwarz.
W pozwie dowodzi, że nadużycia księdza przyczyniają się do jego problemów z narkotykami.
Hullermann był przenoszony do innych diecezji i cały czas molestował chłopców. W 1986 roku został skazany przez sąd w Ebersbergu na karę więzienia w zawieszeniu. Mimo tego dalej pracował jako ksiądz, a media niemieckie ujawniły, że duchowny wykorzystywał dzieci nawet po skazaniu.
Papież Benedykt XVI i jego sekretarz na razie nie komentują sprawy. Również Watykan i diecezja monachijska nie zabrała głosu w tej sprawie.