W Monachium został opublikowany raport dotyczący przestępstw seksualnych w archidiecezji Monachium-Fryzynga. Dokument, który ma prawie 2 tysiące stron obciąża winą za brak reakcji na nadużycia m.in. kard. Josepha Ratzingera, późniejszego papieża Benedykta XVI.
Raport został zlecony przez samą diecezję, a przygotowany przez kancelarię prawną Westpfahl Spilker Wastl. Dotyczy on lat 1945-2019.
Raport mówi o co najmniej 497 ofiarach przestępstw seksualnych. Wśród nich było 247 mężczyzn i 182 kobiety. Nie udało się ustalić płci 68 osób. Większość skrzywdzonych to dzieci i młodzież płci męskiej - 60 proc. ofiar doświadczyło molestowania seksualnego, kiedy miało od 8 do 14 lat. Jak podkreślił adwokat, który przedstawiał raport, z pewnością nie są to wszystkie ofiary przestępców.
Zidentyfikowano 235 sprawców, w tym 173 księży, 9 diakonów, 5 przedstawicieli duszpasterskich i 48 osób ze środowiska szkolnego.
Raport skupia się na wszystkich znanych przypadkach po wojnie i dotyczy 6 biskupów, którzy kierowali w tym czasie archidiecezją: Michaela von Faulhabera, Josepha Wendela, Juliusa Augusta Dopfnera, Josepha Ratzingera, Friedricha Wettera i obecnego biskupa Reinharda Marxa.
Najwięcej emocji budzi wątek Josepha Ratzingera, który stał na czele diecezji w latach 1977-1982. Jak twierdzą autorzy, późniejszy papież Benedykt XVI niewłaściwie zachował się w 4 przypadkach.
Najgłośniejsza sprawa z nim związana dotyczy ks.Petera Hullermana. Duchowny w 1979 roku, kiedy pracował w diecezji Essen, został oskarżony przez 11-letniego chłopca, że w czasie wakacyjnego wyjazdu zmusił go do seksu oralnego. W międzyczasie pojawiły się trzy inne oskarżenia i ksiądz został skierowany na terapię psychologiczną do Monachium na początku 1980 roku.
Kluczowe w tej sprawie było spotkanie, które odbyło się 15 stycznia 1980 roku. Wtedy zapadła decyzja o przeniesieniu księdza do Monachium. Jak uważa papież-senior, nie było go w czasie tej rozmowy, ale Urlich Warstl, prawnik przygotowujący raport odpowiada, że w protokole nie został odnotowany jako "nieobecny".
Co więcej, w sprawozdaniu z tego spotkania w innym miejscu pojawia się też cytat, który mówi o tym, że "pan kardynał relacjonował nabożeństwo pogrzebowe zmarłego berlińskiego kardynała Alfreda Bengscha i mówił o poufnych rozmowach z ówczesnym papieżem Janem Pawłem II na temat teologa Hansa Kunga".
Jak jednak podkreślają prawnicy, kard. Ratzinger prawie na pewno był obecny i wiedział o przestępstwach seksualnych ks. Hullermana, ale nie można tego stwierdzić z absolutną pewnością. Protokoły w tamtym czasie w Kościele były prowadzone jako "ogólnie wyobrażeniowe" - stwierdził na konferencji prasowej.
W czasie konferencji prasowej adwokat Martin Pusch opisał też inne przypadki zaniedbań, które są przypisywane Ratzingerowi. Chodzi o dwóch księży, którzy zostali ukarani przez niego za nadużycia, ale nie przestali być proboszczami i dalej mogli spokojnie pracować w innej parafii. Papież emeryt napisał, że nie posiada "żadnej wiedzy" o ich czynach, dostrzega natomiast zaniedbania u innych "odpowiedzialnych za sprawy personalne".
W innym przypadku ksiądz został skazany za przestępstwa seksualne na rok i cztery miesiące więzienia. Raport mówi o "dużej liczbie przypadków poważniej nieprzyzwoitości seksualnej". Ofiarami byli młodzi chłopcy w wieku 15-16 lat, a wszystko działo się w latach 60.
Po wyjściu na wolność ksiądz lobbował za powrotem do diecezji Monachium-Fryzynga i pod koniec lat 70. został przez Benedykta XVI wyznaczony na proboszcza jednej z parafii. Raport stwierdza, że Ratzinger musiał wiedzieć o jego przestępstwach seksualnych, bo w czasie wakacji często spędzał czas w byłej parafii księdza. "Arcybiskup Ratzinger poprzez swoje zachowanie w tej sprawie jednostronnie nadał priorytet interesom Kościoła i księży ponad interesami pokrzywdzonych" - napisano w raporcie. Benedykt XVI tłumaczy, że nie pamięta tego księdza, nie znał jego przewinień i nie został o tym w żaden sposób poinformowany przez swojego poprzednika.
Do raportu został dołączony 82-stronnicowy dokument w którym Benedykt XVI tłumaczy się ze wszystkich zarzutów o zaniedbania. W jednym z akapitów wyjaśniał, że jeden z duchownych nie wykorzystywał seksualnie młodzieży, ale był ekshibicjonistą. "Ksiądz został zauważony jako ekshibicjonista, ale nie jako sprawca nadużyć w sensie faktycznym. Jego przestępstwa polegały na obnażaniu własnych narządów płciowych przed małoletnimi dziewczynkami oraz wykonywaniu ruchów masturbacyjnych (...). W żadnym z przypadków nie doszło do dotykania". Dodatkowo stwierdził, że sprawca działał jako "osoba prywatna", bo w danej sytuacji nie działał jako ksiądz. Dodatkowo w czasie pracy duszpasterskiej, czy nauki religii, nie wzbudzał żadnych podejrzeń.
W czasie konferencji Adwokat Wastl zachęcał do przeczytania oświadczenia Benedykta XVI, bo według niego, tekst daje "autentyczny wgląd" w to, jak były papież myśli o nadużyciach seksualnych.
Niemiecka Katolicka Agencja Informacyjna stwierdziła w swoim komentarzu, że rola Benedykta XVI w skandalu nadużyć seksualnych będzie w najbliższych tygodniach "przedmiotem intensywnej dyskusji".
Watykan na razie nie chce komentować raportu. "Stolica Apostolska uważa, że musi poświęcić należytą uwagę dokumentowi, którego treści w tej chwili nie zna. W najbliższych dniach, po jego opublikowaniu, przeanalizuje go i będzie w stanie odnieść się do szczegółów, które on zawiera" - napisał Matteo Bruni, dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej. Dodał też, że Watykan "wyraża swój ból i skruchę z powodu nadużyć popełnionych przez duchownych wobec nieletnich, zapewnia wszystkie ofiary o swojej bliskości i potwierdza obraną już drogę, aby chronić dzieci, gwarantując im bezpieczne środowisko".