Nie będzie na razie noty protestacyjnej w sprawie wypowiedzi szefa europarlamentu Martina Schulza dotyczącej rzekomego "zamachu stanu" w Polsce. Ambasador Polski przy Unii Unii Europejskiej jest natomiast umówiony na osobistą rozmowę z tym niemieckim politykiem w najbliższy czwartek. Tymczasem Giacomo Fassina z biura prasowego szefa PE tłumaczy, że słowa Martina Schulza na temat sytuacji w naszym kraju "nie były osądem, ale wyrazem zaniepokojenia o zasadę trójpodziału władzy".

Nie będzie na razie noty protestacyjnej w sprawie wypowiedzi szefa europarlamentu Martina Schulza dotyczącej rzekomego "zamachu stanu" w Polsce. Ambasador Polski przy Unii Unii Europejskiej jest natomiast umówiony na osobistą rozmowę z tym niemieckim politykiem w najbliższy czwartek. Tymczasem Giacomo Fassina z biura prasowego szefa PE tłumaczy, że słowa Martina Schulza na temat sytuacji w naszym kraju "nie były osądem, ale wyrazem zaniepokojenia o zasadę trójpodziału władzy".
Martin Schulz /DPA/Paul Zinken /PAP

W poniedziałek ambasador Marek Prawda zadzwonił do szefa gabinetu przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Uzgodniono, że ambasador i Schulz porozmawiają osobiście pod koniec tygodnia na temat reakcji na wywiad szefa PE. O to, by ambasador postarał się o spotkanie z przewodniczącym PE, zwrócił się w poniedziałek minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski.

Teraz trzeba będzie poczekać na wynik czwartkowej rozmowy Schulza z ambasadorem i na reakcję samego szefa europarlamentu. Jeśli Schulz wycofa się z wypowiedzi i przeprosi, to na tym się skończy. Szef polskiej dyplomacji Jerzy Waszczykowski jednak w to wątpi:

Spodziewam się, że raczej będzie brnął. To nie jest już pierwsza wpadka pana Schulza, wielokrotnie wypowiadał się na różne tematy, i również niekorzystnie o Polsce - mówi.

Jeżeli Schulz podtrzyma swoje stanowisko, to polskie MSZ wyśle notę protestacyjną, na którą szef europarlamentu będzie musiał zareagować.

"Te słowa nie były osądem"

Wypowiedzi przewodniczącego Schulza miały na celu przekazanie obaw, jakie usłyszał od wielu grup politycznych i członków Parlamentu Europejskiego w sprawie aktualnych wydarzeń w Polsce, a szczególnie w sprawie powołania sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Słowa przewodniczącego nie były ostatecznym osądem, ale wyrazem zaniepokojenia o jedną z podstawowych zasad rządów prawa w UE, a mianowicie o zasadę demokratycznego podziału władzy - tłumaczy tymczasem wypowiedź Schulza Giacomo Fassina z biura prasowego PE.

Szydło oczekuje od Schulza przeprosin

Schulz udzielił kontrowersyjnej wypowiedzi dotyczącej sytuacji w Polsce niemieckiemu radiu Deutschlandfunk. Ocenił on w nim, że wydarzenia w naszym kraju mają charakter zamachu stanu i są dramatyczne.

Premier Beata Szydło oświadczyła, że oczekuje od Schulza przeprosin za te słowa. Z kolei szef MSZ ocenił, że słowa Schulza były "bezzasadne, nieuprawnione, a wręcz skandaliczne".

Reakcję przygotowuje też grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której należą eurodeputowani PiS. Według nieoficjalnych informacji frakcja przygotowuje list do Schulza w sprawie jego wypowiedzi o Polsce. "Wypowiedź Schulza jest szokująco niewłaściwa" - tak w swoim liście do niemieckiego polityka napisał szef frakcji konserwatystów Brytyjczyk Syed Kamall. Zobacz treść listu do M. Schulza

(mal)