"Przemoc nie jest nieunikniona" - podkreślali obrońcy praw kobiet, zgromadzeni w sobotę na dużej demonstracji w Paryżu i manifestacjach w innych miastach Francji, aby zaprotestować przeciwko przemocy na tle płciowym i seksualnym oraz domagać się od polityków skuteczniejszych działań.
Demonstracja w Paryżu, zorganizowana przez kolektyw #NousToutes, zgromadziła - według organizacji - 50 tys. osób, natomiast zdaniem policji - 18 tys. osób.
Uczestnicy ubrani w fioletowe stroje nieśli transparenty z napisami: "65 proc. ofiar kobietobójstw kontaktowało się z policją", "Przemoc nie jest nieunikniona, można ją zatrzymać".
Nie jest już możliwe tolerowanie tej przemocy na połowie ludzkości - oświadczył obecny na paryskiej demonstracji kandydat na prezydenta Francji Yannick Jadot z koalicji Zielonych.
Organizacje feministyczne protestowały również przeciwko kazirodztwu i pedofilii.
Po raz pierwszy w paryskiej manifestacji wzięła udział tzw. chrześcijańska procesja, zorganizowana przez "chrześcijańskie organizacje feministyczne i LGBTQIA". "Wokół ofiar przemocy na tle płciowym i seksualnej w naszych Kościołach" - głosił jej transparent.
Ważne jest, aby pokazać, że istnieje wiele sposobów na bycie katolikiem - powiedziała uczestniczka manifestacji Alix Bayle.
We Francji około 220 tys. kobiet pada co roku ofiarą przemocy, a 94 tys. zostaje zgwałconych - przypomina #NousToutes. Od 1 stycznia 101 kobiet zostało zabitych przez małżonka lub partnera. Według Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w całym 2020 r. 102 kobiety zostały zamordowane, w 2019 r - 146.