Kilkuset policjantów w dziewięciu krajach związkowych RFN przeszukuje od rana ok. 90 nieruchomości użytkowanych przez organizację charytatywną Ansaar International. Jest ona podejrzewana o wspieranie islamskiego terroryzmu, w tym palestyńskiego Hamasu.
Z deklaracji zamieszczonej na stronie internetowej Ansaar International wynika, że organizacja pomaga muzułmanom na całym świecie: w Jemenie, Birmie, Syrii, Somalii czy Strefie Gazy.
Niemieckie służby specjalne, które monitorują działalność tego stowarzyszenia z Duesseldorfu od 2012 roku, podejrzewają, że to tylko część prawdy. Przynajmniej niektóre projekty realizowane przez Ansaar (arab. pomocnik) miały być przykrywką dla finansowania i wspierania organizacji terrorystycznych, takich jak Państwo Islamskie czy Hamas.
Ktokolwiek pomaga Hamasowi pod płaszczykiem pomocy humanitarnej, lekceważy podstawowe wartości naszej konstytucji i kompromituje zaangażowanie wielu organizacji pomocowych - napisał w oświadczeniu opublikowanym w środę szef niemieckiego MSW Horst Seehofer, na którego polecenie policja rozpoczęła akcję.
Przeszukania mają dostarczyć materiałów, na podstawie których resort spraw wewnętrznych będzie mógł zakazać działalności organizacji, a prokuratura - postawić przed sądem jej aktywistów za finansowanie terroryzmu.
Jak wynika z raportu landowego Urzędu Ochrony Konstytucji (LfV) Nadrenii Północnej-Westfalii, Ansaar International czerpie środki na swoją działalność nie tylko z datków, ale ma też własną markę odzieży, restaurację i organizuje pielgrzymki do Mekki.
Sympatykami i członkami stowarzyszenia są przede wszystkim salafici - przedstawiciele radykalnego nurtu islamu odwołujący się do "czystej" nauki proroka Mahometa. Dzięki charyzmatycznym kaznodziejom - takim jak były bokser Pierre Vogel (alias Abu Hamza), Sven Lau (alias Abu Adam) czy Ibrahim Abu Nadżi - oraz przemyślanym akcjom propagandowym, salafizm stał się modny w niektórych kręgach młodzieży z rodzin muzułmańskich nie tylko w Niemczech.
We wrześniu 2014 roku Lau wraz z kilkoma zwolennikami ubranymi w odblaskowe kamizelki z napisem "Shariah Polizei" "patrolował" ulice Wuppertalu w Nadrenii Północnej-Westfalii. Członkowie straży upominali kobiety zbyt wyzywająco - ich zdaniem - ubrane oraz przechodniów spożywających alkohol i słuchających muzyki. Inicjatywa została uznana przez polityków oraz media za próbę przejmowania przez islamskich radykałów prerogatyw państwa, co zapewniło jej rozgłos w całym kraju.
Podobnie jak regularna akcja Nadżiego "Lies!" (niem. czytaj), podczas której w centrach miast rozdawane były egzemplarze Koranu i materiały informacyjne na temat islamu. W 2016 roku działalność stowarzyszenia "Lies" została zakazana. Według informacji niemieckiego kontrwywiadu jego członkowie przeszli do Ansaar International.
Służby szacują, że obecnie w RFN jest około 11 tys. salafitów - dwa razy więcej niż w roku 2013. Spośród 1050 osób, które wyjechały z Niemiec na wojnę do Syrii, niemal wszystkie były salafitami albo utrzymywały bliskie kontakty z tym środowiskiem.
Wykorzystywanie szyldów organizacji charytatywnych nie jest niczym nowym. Federalny Urząd Ochrony Konstytucji od 2012 roku zwracał uwagę, że za ich pośrednictwem rekrutowani są ochotnicy na wojnę w Syrii, zbierane są pieniądze oraz prowadzona jest działalność misjonarska i propagandowa.