Niedoszły zamachowiec, który próbował w piątek wysadzić w powietrze samolot lecący do Stanów Zjednoczonych, był znany amerykańskim władzom jako potencjalne zagrożenie od listopada - podała AP. Według cytowanego przez agencję anonimowego urzędnika, 23-letni Nigeryjczyk w listopadzie pojawił się w raportach amerykańskiego wywiadu jako osoba, mająca powiązania z Al-Kaidą i Jemenem.
Inne rządowe źródło dodaje natomiast, że ojciec Umara Faruka Abdulmutallaba w listopadzie wyraził obawy co do swego syna w ambasadzie Stanów Zjednoczonych w Abudży. Nie podał jednak żadnych konkretnych informacji, które kazałyby umieścić młodego Nigeryjczyka na "czarnej liście" pasażerów czy w spisie osób pod specjalnym nadzorem, które należy dodatkowo przeszukiwać na lotniskach.
Żadna z tych informacji nie wystarczyła też, by cofnąć Abdulmutallabowi amerykańską wizę. Przyznano ją mu w czerwcu 2008 roku i była ważna do czerwca 2010 roku. Co ciekawe, większą czujnością wykazały się władze brytyjskie. One odmówiły przyznania Nigeryjczykowi studenckiej wizy. Posłuchaj relacji londyńskiego korespondenta RMF FM Bogdana Frymorgena:
Mężczyzna na pokładzie samolotu Northwest Airlines z Amsterdamu do Detroit próbował w piątek zdetonować pentryt, bardzo silny materiał wybuchowy. Atak nie powiódł się i Nigeryjczyk tuż przed lądowaniem wywołał na pokładzie pożar. W sobotę amerykańskie władze oskarżyły go o próbę zniszczenia samolotu i wniesienie materiałów wybuchowych na pokład maszyny.
Według holenderskich władz, Abdulmutallab leciał do USA z Lagos przez Amsterdam. Amerykański Departament Sprawiedliwości uznał, że materiał wybuchowy miał przyczepiony do ciała już wtedy, gdy wsiadł w Holandii na pokład samolotu. Na około 20 minut przed lądowaniem wszedł do łazienki, a gdy wrócił, przykrył się kocem, mówiąc, że boli go brzuch. Uwagę pasażerów zwróciły jednak dochodzące spod przykrycia bulgocące dźwięki. Wkrótce po tym pojawiły się płomienie, które ugaszono za pomocą gaśnic i koców.
Jak podało ministerstwo sprawiedliwości w Waszyngtonie, wszyscy pasażerowie wskazywali, że Nigeryjczyk przez cały czas lotu wykazywał spokój. Kiedy obsługa lotu zapytała go, co ukrywa w kieszeni, odpowiedział, że ma urządzenie wybuchowe.
Po piątkowej próbie zamachu samobójczego w samolocie lecącym z Amsterdamu do Detroit Holandia zyskała nowego bohatera. To Jasper Schuringa, który obezwładnił niedoszłego zamachowca. Z gratulacjami już dzwonił do niego holenderski wicepremier. Nie wszystkim to się spodobało. Posłuchaj relacji korespondentki RMF FM Katarzyny Szymańskiej-Borginon: