W Indiach trwa głosowanie do Izby Ludowej. Wybory będą trwać 6 tygodni. Uprawnionych do głosowania jest 969 mln obywateli, co oznacza, że swój głos ma prawo oddać co ósmy mieszkaniec globu.
Jak informuje AP wyborcy zaczęli ustawiać się w kolejkach na kilka godzin przed otwarciem lokali wyborczych o godz. 7 rano. Głos można oddać w prawie milionie wyznaczonych do tego miejsc, gdzie pracuje ok. 15 mln urzędników.
Według ordynacji państwo ma obowiązek zapewnić, że każda osoba uprawniona do głosowania będzie miała dostęp do lokalu wyborczego położonego w maksymalnej odległości 2 km od jej miejsca zamieszkania. W. Moning Belgit, jeden z pracowników komisji wyborczej opowiedział agencji Reuters, że grupa urzędników pokonała 12 km górskiego szlaku, by dotrzeć do 139 wyborców, którzy mieszkają w wiosce Nongriat w północno-wschodnim stanie Maghalaya. Wielu członków komisji zostało także skierowanych w trudny rejon Himalajów, jak również w niebezpieczne regiony np. do centralnych stanów Indii, gdzie dochodzi do starć z partyzantką maoistyczną.
Głosowanie odbywa się łącznie w 28 stanach i 8 regionach federalnych. Wybory są podzielone na siedem etapów i trwają do 1 czerwca. Rezultaty mają być ogłoszone 4 czerwca.
Łącznie zarejestrowanych jest 968 mln wyborców, z czego 497 mln to mężczyźni, a 471 mln to kobiety. Szacuje się, że prawdopodobnie po raz drugi z rzędu w wyborach weźmie udział większy odsetek kobiet niż mężczyzn.
Do głosowania uprawnieni są obywatele Indii, którzy ukończyli 18. rok życia i figurują w rejestrze wyborców. Muszą także posiadać ważny dowód tożsamości. Szacuje się, że około 13,4 mln obywateli Indii mieszka poza krajem. Aby oddać głos, muszą zarejestrować się w systemie i podczas wyborów przebywać na terytorium Indii.
Do obsadzenia w Izbie Ludowej są 543 mandaty. Aby uzyskać większość wystarczy zdobyć 272 mandaty. Każdy z członków izby jest wybierany na pięcioletnią kadencję i reprezentuje jeden okręg wyborczy, a zwycięzcą zostaje kandydat z największą liczbą głosów.
W 2023 r. Indie przyjęły ustawę, nad którą pracowano ponad ćwierć wieku, o przyznaniu kobietom 33 proc. miejsc w każdej z izb parlamentu. W przypadku Izby Ludowej jest to 181 mandatów. W 2019 r. kobiety zdobyły 15 proc. miejsc. Szacuje się, że w zaczynających się w piątek wyborach zamierzony cel nie zostanie osiągnięty.
Według sondaży większość miejsc w parlamencie trafi do koalicji ugrupowań pod przywództwem Indyjskiej Partii Ludowej (BJP) premiera Narendry Modiego. Rywalizuje z nią koalicja partii opozycyjnych, na której czele stoi Indyjski Kongres Narodowy (INC) z przewodniczącym Mallikarjunem Kharge.