Powódź na północy Francji. W ponad 40 miejscowościach – w okolicach Kanału La Manche – woda zalała domy, sklepy, szkoły, gmachy publiczne i kempingi. W niektórych rejonach poziom wody sięgnął nawet 1,5 metra Władze podjęły decyzję o ewakuacji mieszkańców niektórych miejscowości.
Sytuacja na północy Francji wygląda naprawdę dramatycznie. Wiele dróg jest nieprzejezdnych. Wstrzymane zostało też kursowanie części pociągów.
Prowizoryczne sale noclegowe zorganizowano w szkołach. Ekipy ratowników z helikopterami szukają osób odciętych od świata. Wiele z nich schroniło się na dachach domów.
Specjaliści mają nadzieje, że wyrwa w kadłubie zostanie załatana do jutra i statek przestanie nabierać wody. Później zacznie się jej wypompowywanie i usuwanie szkód. Prom, który kursował pomiędzy Francją kontynentalną i Korsyką nie będzie mógł wypłynąć w morze przez kilka miesięcy.
"Napoleon Bonaparte" został poważnie uszkodzony w czasie wichury. Wiatr wiał wtedy z prędkością nawet 170 kilometrów na godzinę. Na szczęście na pokładzie nie było pasażerów.