Moskiewska milicja zatrzymała dwóch mężczyzn w związku z poniedziałkową eksplozją w Moskwie. Obaj są podejrzani o podłożenie ładunku wybuchowego na terenie bazaru we wschodniej części miasta. Nie przyznają się do winy. W eksplozji zginęło 10 osób, rannych jest około 40.
Trzech mężczyzn niosących wielką i ciężką torbę od razu zwróciło na siebie uwagę. Jak twierdzą świadkowie, zachowywali się nerwowo, a gdy postawili torbę obok niewielkiego bazarowego baru, rzucili się do ucieczki.
Jak tylko postawili torbę, momentalnie doszło tam do wybuchu. Ale handlarze ich od razu zobaczyli i błyskawicznie ich złapali - opowiada jeden ze świadków.
Złapano tylko dwóch podejrzanych, trzeciemu udało się uciec. Przed linczem uratowali ich ochroniarze. Prokuratura na razie nie postawiła zatrzymanym żadnego zarzutu. Według władz wybuch nie miał charakteru terrorystycznego. Najprawdopodobniej chodziło o porachunki mafijne lub podział stref wpływów.
Moskiewskie targowisko zajmuje powierzchnię 20 hektarów. Handlują tam Chińczycy, Wietnamczycy, przyjezdni z Azji Centralnej i Kaukazu. Już w kilka godzin po zamachu handel trwał w najlepsze, a przekupnie awanturowali się z tragarzami. Posłuchaj relacji korespondenta RMF FM Andrzeja Zauchy: