Papież Franciszek powiedział w rozmowie z dziennikarzami, że świat z powodu zniszczenia środowiska jest na granicy samobójstwa. "Z każdym rokiem problemy są coraz poważniejsze" - mówił Ojciec Święty.
Podczas konferencji prasowej w samolocie w drodze powrotnej z Republiki Środkowoafrykańskiej do Rzymu papieża zapytano, czy jego zdaniem w Paryżu zostaną zrobione kroki naprzód.
Nie jestem pewien, ale mogę powiedzieć: teraz albo nigdy - odparł Franciszek. Zauważył, że pierwsza konferencja klimatyczna nie przyniosła rozstrzygnięć.
Z każdym rokiem problemy są coraz poważniejsze. Jeden z naukowców podczas narady o tym, jaki świat chcemy zostawić naszym dzieciom, zapytał: ale czy jesteśmy pewni, że będą dzieci z tego pokolenia? - oświadczył papież.
Następnie dodał: "Jesteśmy, mówiąc ostro, na granicy samobójstwa i jestem pewien, że prawie wszyscy z tych, którzy są w Paryżu, mają tego świadomość i chcą coś zrobić".
Franciszek podał przykład lodowców, które roztapiają się na Grenlandii.
Na Pacyfiku jest kraj, który kupuje inny, by się przeprowadzić, bo za 20 lat już go nie będzie - mówił papież, odnosząc się do zjawiska podniesienia się poziomu morza.
Mówiąc o uczestnikach obrad konferencji, Franciszek wyznał: "Ufam, że ci ludzie coś zrobią". Zapewnił, że się o to modli.
(abs)