Były minister gospodarki Ukrainy wystąpił o azyl polityczny w Czechach - podała ukazująca się w Kijowie anglojęzyczna gazeta "Kyiv Post". Bohdan Danyłyszyn był członkiem rządu prozachodniej premier Julii Tymoszenko.
Danyłyszyn, poszukiwany międzynarodowym listem gończym przez obecne władze Ukrainy za narażenie skarbu państwa na straty w wysokości 18,5 mln hrywien, został zatrzymany w Pradze 19 października.
Kijów rozesłał list gończy za współpracownikiem Tymoszenko w sierpniu. Komentatorzy uznali wówczas, że oskarżenia pod jego adresem, kierowane także wobec innych osób z otoczenia byłej premier, miały doprowadzić do zastraszenia związanych z nią biznesmenów.
Zarzuty wobec Danyłyszyna dotyczą nieprawidłowości przy wyłanianiu dostawców materiałów na budowę parkingu na lotnisku w Boryspolu pod Kijowem. Zdaniem prokuratury resort, którym kierował wówczas Danyłyszyn, bez przetargu wybrał jednego dostawcę, co doprowadziło do strat w wysokości 4,5 mln hrywien.
Danyłyszyn podejrzewany jest także o nieprawidłowości przy zakupie paliwa dla ukraińskiego wojska w latach 2008-2009. Suma domniemanych strat jest tu większa - 14 mln hrywien.
Po wydaniu listu gończego media przypuszczały, że były minister ukrywa się w Niemczech.
Oponenci obecnych władz, na których czele stoi prezydent Wiktor Janukowycz, twierdzili, że działania organów ścigania m.in. wobec Danyłyszyna miały także osłabić obóz Tymoszenko przed październikowymi wyborami do władz lokalnych. Zwyciężyła w nich prezydencka Partia Regionów Ukrainy.
Danyłyszyn poprosił o azyl polityczny w Czechach tuż przed zaplanowanym w najbliższy poniedziałek szczytem Ukraina-Unia Europejska.
Tego samego dnia w Parlamencie Europejskim oczekiwane jest głosowanie nad rezolucją w sprawie Ukrainy.
Opozycja w Kijowie ma nadzieję, że rezolucja będzie zawierać krytykę władz, m.in. z powodu oskarżeń o sfałszowanie wyborów władz lokalnych z 31 października.
Przeciwnicy Janukowycza liczą, że PE wypowie się także w sprawie nękania przez władze oponentów politycznych oraz ataków na wolność prasy, o czym od wielu miesięcy alarmują ukraińskie media.