Mija dokładnie rok od eksplozji samochodu w centrum Kijowa, w której zginął dziennikarz Paweł Szeremet. Śledczy dalej nie wiedzą, kto stoi za tym zamachem, choć posiadają wizerunki osób, które najprawdopodobniej zamontowały bombę w samochodzie. Według aktywistów i ekspertów służby błądzą we mgle, wciąż nie mając informacji ani o mordercach, ani o motywach zabójstwa.
To był środowy poranek. Przy ulicy Iwana Franka otworzono już sklepy - spożywczaki, zoologiczne, z AGD. Ludzie szli do pracy lub na zakupy. Spokój zakłóciła eksplozja czerwonego subaru. A samochodem jechał znany dziennikarz Paweł Szeremet.
"Eksplozja w centrum stolicy, ginie dziennikarz" - ta informacja obiegła cały świat. Na śledczych od początku ciążyła potężna presja, by odnaleźć sprawców. Na początku wszystko idzie zgrabnie - pojawiły się nagrania, na których widać, jak dwie tajemnicze osoby, mężczyzna i kobieta, kręcą się wokół samochodu, w którym następnego dnia zginął Szeremet. Do dziś jednak nieznane są ich tożsamości.
Śledztwo wokół morderstwa Szeremeta bazuje na razie - przynajmniej w oficjalnych komunikatach - na przypuszczeniach. W lutym ogłoszono, że morderstwo było najprawdopodobniej motywowane działalnością zawodową Szeremeta. Wcześniej prokurator generalny Jurił Łucenko dopuszczał także wersję o próbach destabilizacji Ukrainy. SBU z kolei badało tzw. rosyjski ślad i wersję o ewentualnych konfliktach Szeremeta w życiu osobistym.
Pojawiło się mnóstwo teorii. Że Szeremet zginął przez przypadek, bo samochód, w którym zamontowano bombę należał do partnerki dziennikarza i naczelnej "Ukraińskiej Prawdy" Ołeny Prytuły. Że za zamachem stała Rosja, bo Szeremet był przyjacielem zamordowanego Borysa Niemcowa, a trzy tygodnie przed śmiercią był w Moskwie i kontaktował się ze środowiskiem opozycjonisty. Że dziennikarza zabili Białorusini, bo Szeremet krytykował Łukaszenkę. Nie było jednak żadnych konkretów.
W maju portal Slidstvo.info opublikowała film "Zabójstwo Pawła", w którym zwrócono uwagę na rażące przeoczenia służb. Nie przesłuchano na przykład sześciu świadków, którzy byli w miejscu, w którym eksplodował samochód Szeremeta. Dodatkowo znajomi Szeremeta z batalionu Azow wiedzieli, że dziennikarz jest śledzony, ale do tej informacji już służby nie dotarły.
Autorzy dokumentu dotarli także do informacji, że w nocy przed zamachem na Szeremeta przed jego domem przez kilka godzin widziało Ihora Ustymenkę, byłego funkcjonariusza Służb Bezpieczeństwa Ukrainy. Sam Ustymenko nie potrafił wyjaśnić, co robił w tym miejscu. Policja dopiero po emisji filmu przesłuchała byłego funkcjonariusza SBU.
Christopher Miller z Komitetu Obrony Dziennikarzy twierdzi, że przez błędy służb "sprawa została zamrożona". Sama organizacja zaapelowała do władz Ukrainy, by sięgnęła po pomoc międzynarodowych organów ścigania.
Aktywiści w rocznicę śmierci Szeremeta opublikowali oświadczenie, w którym zwracają uwagę, że "na Ukrainie istnieje tradycja bezkarności, jeśli chodzi o ataki i zabójstwa na dziennikarzy". Jednym z najgłośniejszych przypadków jest zabójstwo Heorhija Gondadze, założyciela "Ukraińskiej Prawdy". Jego ciało pozbawione głowy znaleziono w 2000 roku nieopodal Kijowa.
Gongadze był dziennikarzem, który ujawniał afery polityczne i korupcyjne. Po jego śmierci pojawiło się nagrania, na których prezydent Leonid Kuczma sugerował ukraińskim oficerom porwanie Gongadzego. W 2008 roku za zabójstwo dziennikarza skazano czterech wojskowych. W celi jednego z nich - Ołeksija Pukacza - znaleziono sznur, na którym mógł się powiesić. Wcześniej inny podejrzany - ówczesny szef MSW Jurij Krawczenko - popełnił samobójstwo, strzelając sobie w głowę... dwukrotnie.
Międzynarodowy Komitet Ochrony Dziennikarzy wylicza, że od 1992 roku na Ukrainie zamordowano łącznie siedmiu dziennikarzy.
Powolnym śledztwem rozczarowana jest sama Unia Europejska, do której przecież Ukraina chce dołączyć. Ambasador UE na Ukrainie Hugues Mingarelii wezwał władze do przyspieszenia dochodzenia. W dniu tej tragicznej rocznicy chciałbym ponownie wezwać władze ukraińskie do przeprowadzenia szybkiego i przejrzystego dochodzenia w sprawie tej zbrodni jest koniecznie, aby znaleźć i postawić przed sądem odpowiedzialnym za to przestępstwo - powiedział Mingarelli.
Rzecznik ukraińskiego MSW Artem Szewczenko zwrócił jednak uwagę, że przeprowadzenie pełnego dochodzenia jest niemożliwe, ze względu na "napięte relacje między Ukrainą i Rosją". Nie możemy liczyć na pomoc ze stroną organów ścigania Federacji Rosyjskiej - powiedział.
W Kijowie odbyła się demonstracja upamiętniająca Pawła Szeremeta. Na chodniku umieszczono baner z napisem "Kto zabił Pawła?". Zapalono znicze, złożono kwiaty.
Zgromadzeni następnie trafili pod budynek administracji prezydenta Petro Poroszenki, wzywając władze do większego zaangażowania w śledztwo. Demonstrowano także przed siedzibami SBU i MSW. Domagają się sprawiedliwości za wstrząsającą zbrodnię w sercu ich kraju.