Co najmniej 48 osób zginęło w jednoczesnym ataku sztormów: Ingrid na wschodnim i Manuel na zachodnim wybrzeżu Meksyku. Dziesiątki tysięcy osób musiały opuścić swoje domy z powodu powodzi największych od ponad 50 lat - podaje serwis BBC. Szaleństwa pogodowe sprawiły, ze w kurorcie Acapulco nad Pacyfikiem utknęło 40 tys. turystów.
Sztormy zdewastowały dwie trzecie terytorium Meksyku. Szczęście w nieszczęściu, że oba już słabną.
Ingrid, zanim dotarła do wybrzeży Meksyku, miała siłę huraganu. Spowodowała zamknięcie platform naftowych. Na lądzie przyniosła intensywne opady deszczu - w niektórych miejscach stanu Tamaulipas spadło 40 litrów wody na m. kw. W stanie Veracruz lawina błotna zmiotła 12 robotników, którzy usiłowali usunąć zwały ziemi z jezdni po poprzedniej lawinie.
W całym stanie ewakuowano 23 tysiące osób, odwołano też zajęcia w szkołach.
W okolicach kurortu Acapulco na zachodnim wybrzeżu Meksyku poziom wody w rzekach podniósł się nawet o 10 metrów. Zginęło tam już co najmniej 21 osób, w tym sześcioosobowa rodzina, której dom został zasypany zwałami ziemi. Ulicami płynie woda z taką siłą, że porywa stojące tam samochody.
Zalana została m. in. ekskluzywna dzielnica Diamante, gdzie mieszczą się najdroższe hotele. Nie działa międzynarodowe lotnisko, pod wodą znalazły się też autostrady łączące Acapulco z resztą kraju.
(BBC)