W USA narasta burza wywołana memorandum przygotowanym przez Republikanów. Zdaniem Demokratów jest to element kampanii przeciw FBI i śledztwu ws. Russiagate, a zdaniem Republikanów dowód na tendencyjność śledczych zajmujących się tą sprawą - piszą gazety w USA.
Według dziennika "The Hill" wtorkowe, pierwsze w karierze prezydenta Donalda Trumpa orędzie o stanie państwa zostanie częściowo przysłonięte przez czterostronicowe, tajne memorandum przygotowane przez zespół republikańskiego szefa komisji ds. wywiadu Izby Reprezentantów Devina Nunesa. Co więcej - jak podkreślają inne dzienniki - jest to dokument, którego treści można się tylko domyślać.
Tekst, nazwany przez media "memorandum Nunesa", jest "działaniem Republikanów z Izby Reprezentantów na rzecz zdezawuowania śledztwa w sprawie Rosji" - twierdzi "New York Times".
"The Hill" pisze: Uważa się, że memorandum zawiera sugestie, iż ministerstwo sprawiedliwości i FBI popełniło wykroczenie, inwigilując członka sztabu wyborczego Trumpa.
Chodzi o monitorowanie doradcy Trumpa Cartera Page'a, który podejrzewany był już w 2016 roku o konszachty z Rosjanami. ABC News podało w ubiegłym tygodniu, że po wszczęciu śledztwa w sprawie Russiagate FBI w ciągu kilku tygodni otrzymało zezwolenie na monitorowanie Page'a.
"NYT" pisze, że "memorandum Nunesa" zawiera ataki na resort sprawiedliwości, który nadzoruje dochodzenie w sprawie Russiagate, a zwłaszcza na zastępcę prokuratora generalnego Roda Rosensteina, który zapewne zatwierdził decyzję o inwigilacji Page'a. Ale - podkreśla "NYT" - "Page miał takie kontakty z rządem Rosji, że powinien był stać się obiektem zainteresowania śledczych FBI".
W poniedziałek Republikanie w komisji ds. wywiadu Izby Reprezentantów przegłosowali wniosek o ujawnienie "memorandum Nunesa". Prezydent ma teraz pięć dni na podjęcie decyzji w tej sprawie. Ale on chce je upublicznić - podaje "Washington Post". Trump już powiedział swym doradcom, że dokument ten sprawia, że "ludzie zaczynają zdawać sobie sprawę, że FBI i zespół Muellera są do niego źle nastawieni".
Chodzi o zespół prokuratora specjalnego Roberta Muellera badający sprawę ingerencji Rosji w wybory w USA oraz ewentualnej zmowy sztabu Trumpa z przedstawicielami Kremla. Sam Mueller przygotowuje się teraz do przesłuchania samego prezydenta.
Ataki na FBI nasiliły się bardzo, gdy ujawniono serię SMSs-ów agenta Petera Strzoka, którego w związku z tym wyłączono z zespołu Muellera. Strzok niepochlebnie wyrażał się o wielu politykach obu amerykańskich partii, ale Trumpa wielokrotnie nazywał "idiotą".
Kampanii Partii Republikańskiej (GOP) wymierzonej w FBI i komisję Muellera towarzyszy akcja #ReleaseTheMemo, domagająca się udostępnienia memorandum, z którego na razie przeciekają tylko szczątkowe informacje, przekazywane przez republikańskich kongresmenów; problem polega na tym, że za rozsyłaniem i propagowaniem tej kampanii mogą stać rosyjskie trolle.
Według stowarzyszenia Alliance for Securing Democracy (łączącego Republikanów i Demokratów) akcja #ReleaseTheMemo powiązana jest z 600 kontami na Twitterze uznawanymi za "operacje rosyjskich wpływów".
"NYT" i "WP" konkludują, że akcja #ReleaseTheMemo i samo memorandum to kolejna próba wykolejenia śledztwa Muellera. "The Hill" cytuje anonimowych strategów GOP, którzy uważają, że sprawa memorandum wygląda na "morderstwo na zlecenie", którego ofiarą ma być FBI, a upublicznienie tego dokumentu, mającego zawierać tajne informacje, byłoby "skrajnie nieodpowiedzialne".
Ataki samego prezydenta na FBI nasiliły się w grudniu, gdy śledztwo Muellera nabrało impetu; Trump napisał wtedy na Twitterze, że reputacja FBI "legła w gruzach", jest obecnie "najgorsza w historii", ale on "przywróci jej wielkość".
Magazyn "Atlantic" porównuje postępowanie Trumpa wobec śledczych Muellera, FBI i zastępcy prokuratora generalnego do zachowania Richarda Nixona w okresie, w którym toczyło się dochodzenie w sprawie Watergate.
Trump chciał już zwolnić samego Muellera; "każdy, kto jest związany ze śledztwem w sprawie Rosji jest w jakimś momencie na jego celowniku" - pisze "Atlantic" i przypomina, że w związku z Russiagate zwolnieni zostali doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa Michael Flynn i szef FBI James Comey, a ponadto Trump chciał już parokrotnie zwolnić prokuratora generalnego Jeffa Sessiona i jego zastępcę - Rosensteina.
Podczas tzw. masakry sobotniej nocy w 1973 roku - przypomina "Atlantic" - Nixon chciał, by zwolniono prokuratora specjalnego prowadzącego sprawę Watergate Archibalda Coxa. Prokurator generalny odmówił i podał się do dymisji, następnie to samo zrobił jego zastępca. Prezydent zwolnił wreszcie Coxa, ale był to "początek końca prezydentury Nixona".
Sprawę krytyki pod adresem FBI skomentował w poniedziałek w artykule redakcyjnym "Wall Street Journal", który pochwalił odbywającą się ostatnio wymianę wysokich rangą kadr agencji: "Nowy dyrektor FBI Christopher Wray zdaje się prowadzić bardzo potrzebne oczyszczanie agencji z urzędników z ery Jamesa Comeya, który zaszkodził reputacji Biura (FBI)".
Redakcja dziennika napisała jednak, że "Donald Trump jest swoim własnym najgorszym wrogiem i jego Twitterowe ataki na FBI są tego dobrym przykładem".
"WSJ" zauważa też, że przypisywanie Trumpowi "nixonowskich machinacji" przez krytyków prezydenta, którzy "twierdzą, że jest idiotą" jest oparte na sprzecznościach, ale jeśli nie lubi się Trumpa, "wierzy się we wszytko na jego temat, nawet jeśli jest to sprzeczne".
(m)