Niemieckie media komentują trzydniową podróż Angeli Merkel po Afryce. "Frankfurter Allgemeine Zeitung" przyznaje, że przyczyny masowych migracji należy zwalczać u ich źródeł. "Die Welt" jest jednak zdania, że wykonaniu kanclerz RFN jest to polityka pozorów.
"Angela Merkel popełniła błędy podczas kryzysu migracyjnego, ale w jednym od początku miała rację: należy ograniczyć migrację w krajach pochodzenia i tranzytowych. Te natomiast leżą w dużej części w Afryce" - tłumaczy konserwatywny "Frankfurter Allgemeine Zeitung", dodając, że to samo dotyczy islamskiego terroryzmu.
Zdaniem gazety słuszne jest zatem zwiększanie zaangażowania Niemiec w regionie Sahelu - problemy są tam zbyt duże, żeby Francja, która jest tradycyjnie obecna w regionie, mogła sobie z nimi poradzić sama.
"W dziedzinie gospodarki nie należałoby jednak pokładać zbyt dużych nadziei w klasycznej pomocy rozwojowej. Nie uczyniła ona jeszcze żadnego kraju bogatym. Afryka jest potencjalnie ogromnym rynkiem tuż przy bramach Europy. Najlepszą receptą na ekstremizm i migracje jest wzrost (gospodarczy). Żeby go wspierać potrzebne są inwestycje i handel" - doradza dziennik z finansowej stolicy Niemiec.
Kanclerz Angela Merkel od środy podróżuje po Afryce odwiedzają Burkinę Faso, Mali i Niger. Wzięła udział w szczycie regionalnej organizacji skupiającej 5 państw Sahelu, podczas którego rozmawiała z prezydentami Mauretanii, Burkiny Faso, Mali, Nigru i Czadu. Spotkała się też z niemieckimi żołnierzami biorących udział w ONZ-owskiej misji MINUSMA w Mali, a także z przedstawicielami organizacji pozarządowych i studentami.
Głównym tematem rozmów z afrykańskimi przywódcami jest sytuacja w dziedzinie bezpieczeństwa. Kraje regionu borykają się ze stałym zagrożeniem ze strony zbrojnych grup deklarujących lojalność wobec Al-Kaidy i Państwa Islamskiego.
"Terroryści są szybcy i dlatego my musimy być szybsi, jeśli chcemy ich pokonać" - mówiła Merkel w stolicy Burkiny Faso Wagadugu. Z kolei w Niamej w Nigrze obiecała wsparcie RFN dla zwalczania terroryzmu.
Dziennik "Die Welt" ocenia całe tournée Merkel wyjątkowo krytycznie. "W ofensywie afrykańskiej niemieckiego rządu (sprzed trzech lat - PAP) chodziło o listek figowy, który przykryłby katastrofę kryzysu migracyjnego. Teraz, kiedy temat migracji nie jest już tak ważny, a Włochy zamknęły morski szlak migracyjny do Europy - Afryka nie jest już tak istotna" - ubolewa prawicowa gazeta.
"Merkel odwiedziła trzy kraje jednego dnia. To afront dla wyczulonych na symbole Afrykanów. Albo po prostu: polityka pozorów" - konstatuje "Die Welt".