46-letnia Francuzka przyznała się do zabicia ośmiu swoich nowonarodzonych dzieci. Wyjaśniła, że nie chciała ich wychowywać - zwłoki noworodków zakopywała w plastikowych torbach w ogrodzie lub ukrywała w garażu. Usłyszała zarzut zabójstwa osób niepełnoletnich. Zostanie także przebadana przez psychiatrów. Jej mąż twierdzi, że nic nie wiedział o porodach i zabójstwach dzieci.
Prokurator w Douai na północy Francji zasugerował, że nie wierzy mężowi wyrodnej matki. Dodał jednak, że - przynajmniej teoretycznie - nie można wykluczyć jego wersji. Kobieta cierpi bowiem na chorobliwą otyłość i jest możliwe, że nikt w ogóle nie zauważył, że w latach 1989-2007 regularnie zachodziła w ciąże.
Małżeństwo ma dwie córki w wieku około 20 lat. Kobieta, która z zawodu jest pielęgniarką, wyjaśniła, że - z jednej strony - nie chciała stosować środków antykoncepcyjnych, a z drugiej - nie chciała mieć więcej dzieci. Zeznała, że rodziła sama w domu, bez obecności lekarzy czy położnych.
Jej mąż przesłuchiwany jest na razie tylko w charakterze świadka. Żandarmeria z psami ciągle przeszukuje tereny ich byłej posiadłości oraz posesji rodziców kobiety w Villers-au-Tertre, by upewnić się, że nie ma tam szczątków innych noworodków.
Sąsiedzi opisują małżeństwo z Villers-au-Tertre jako zwykłych, spokojnych ludzi, Kobieta była pielęgniarką, a jej mąż - stolarz pracujący na budowie - radnym gminy. Według prokuratury w Douai jest to najpoważniejszy przypadek dzieciobójstwa odnotowany we Francji. W marcu na 15 lat więzienia sąd skazał 38-letnią Francuzkę, która w latach 2000-2007 zabiła sześcioro noworodków.