W Rzymie nie działają uliczne fotoradary. Połowę wyłączono, bo wymagają dorocznej konserwacji, reszta jest już po przeglądach, ale straż miejska nie ma pieniędzy, by odebrać urządzenia z zakładu w Toskanii. Media podkreślają, że z powodu braku kilku tysięcy euro włoska stolica traci ogromne pieniądze.

Dziennik "Il Messaggero" pisze, że w Rzymie codziennie wystawianych jest 68 mandatów za przekroczenie prędkości. Wynoszą one - w zależności od tego jak poważne jest wykroczenie - od 41 do 821 euro.

Teraz rzymscy kierowcy wiedzą jednak, że mogą czuć się bezkarnie i pędzić po ulicach, bo nie zostaną "namierzeni" przez fotoradar. Co więcej, jak alarmuje prasa, rzymskie ulice stają się przez to bardziej niebezpieczne. Do większości wypadków dochodzi bowiem właśnie ze względu na nadmierną prędkość.

Dotychczas doroczną konserwację fotoradarów przeprowadzano rotacyjnie, by zagwarantować sprawne funkcjonowanie systemu kontroli i prewencji na ulicach. Tym razem jednak miasto zostało całkowicie pozbawione urządzeń, ponieważ nie odebrano z przeglądu ich pierwszej partii, a pozostałe trzeba było wyłączyć, bo minął termin ważności przeprowadzonej konserwacji.

W niektórych dzielnicach fotoradary nie działają od początku roku, w centrum zaś ostatni wyłączono półtora miesiąca temu.

(bs)