Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka ogłosił, że zamierza kandydować w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Zabrał także głos w sprawie relacji z Rosją, pytając zgromadzonych: "Po cholerę nam taki sojusz?".

Szef białoruskiego państwa wypowiedział się w sprawie relacji z Rosją i planów pogłębienia integracji Mińska i Moskwy w ramach państwa związkowego. Zapowiedział m.in., że nie podpisze dokumentów w tej sprawie, jeśli nie zostanie osiągnięte porozumienie dotyczące dostaw surowców i rozliczeń za ropę i gaz.

Łukaszenka wskazał, że stronie białoruskiej co roku podsuwane są nowe warunki, z powodu których "ciągle w gospodarce coś traci". Żaden z dokumentów (o pogłębieniu integracji) nie zostanie podpisany, jeśli będzie niezgodny z białoruską konstytucją i fundamentalnymi zasadami życia naszego społeczeństwa - oznajmił prezydent. Te zasady to według niego "niepodległość i suwerenność".

Przepraszam, ale po cholerę nam taki sojusz? - pytał w rozmowie z dziennikarzami.

Białoruś i Rosja prowadzą obecnie negocjacje w sprawie pakietu dokumentów o pogłębieniu integracji w ramach państwa związkowego. Mają one być podpisane przez Łukaszenkę i prezydenta Rosji Władimira Putina 8 grudnia.

Dziś na Białorusi główny dzień głosowania w wyborach parlamentarnych. O 110 miejsc w niższej izbie parlamentu ubiega się 513 kandydatów. 

"Jesteśmy na Polskę zawsze otwarci"

Jesteśmy na Polskę zawsze otwarci, to jeden z najbliższych nam krajów (...) - powiedział Łukaszenka, cytowany przez agencję BiełTA. Dodał, że jeśli Polska tego chce, to Białoruś jest i zawsze była gotowa mieć z nią dobre i przyjazne relacje.

Łukaszenka ocenił, że Polska w swoim czasie chciała przypodobać się UE i USA. Ale to jest mocne państwo, które ma swoją pozycję w UE. My to cenimy - powiedział.

Odpowiadając na pytanie "Dziennika Gazety Prawnej", dlaczego nie udał się na obchody 80-lecia wybuchu II wojny światowej w Warszawie, odpowiedział, że "nie ma w tym żadnej teorii spiskowej".

Przecież do (prezydenta USA Donalda) Trumpa nie macie pretensji, że go nie było. Obiecał, że będzie i nie przyjechał. Moim zdaniem liderzy państw nie powinni zbierać się z takiej okazji i (nie powinni) zbijać na tym kapitału politycznego. To jest świętość. Nie przepadam za takimi wydarzeniami - oświadczył.

Ocenił również, że błędem było niezaproszenie do Warszawy rosyjskiego prezydenta Władimira Putina. Rosja, Białoruś, Ukraina i inne republiki (byłego ZSRR) odegrały kolosalną rolę w wyzwoleniu Polski z rąk nazistów. I nagle - (Polacy) nie zaprosili. Postąpiliście niesłusznie - powiedział białoruski przywódca.

Część komentatorów sugerowała, że Łukaszenka nie zdecydował się na wyjazd na uroczystości do Warszawy, by nie drażnić Rosji, której lider nie otrzymał zaproszenia.