Stany Zjednoczone dają Iranowi ostatni ostry sygnał, który ma zapobiec wojnie - tak były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisław Koziej interpretuje ostatnie wydarzenia na linii Waszyngton - Teheran. "Stanom Zjednoczonym w mojej ocenie zależy na wygraniu sporu z Iranem metodami niemilitarnymi, przy pomocy sankcji ekonomicznych, a nie konfliktu zbrojnego" - wyjaśnia Koziej.


Amerykanom zapewne nie zależy na wywołaniu wojny. Myślę, że ten incydent - jeśli tak możemy powiedzieć o decyzji Trumpa i później jej odwołaniu - może być celowym sygnałem spreparowanym przez USA: "Uważajcie, bo wasi twardogłowi doprowadzą Was poza granicę do przyjęcia, czyli do wojny, która będzie dla Was bardzo niszcząca" - przekonuje w rozmowie z RMF FM były szef BBN. 

Wojna z Iranem to byłaby duża poważniejsza moim zdaniem sprawa niż poprzednie wojny w Zatoce. Sam Iran jest mocarstwem dużo większym niż Irak Husajna był, ma dużo większą armię - ona nie jest nowoczesna, ale jednak...  - analizuje Koziej. Trudno sobie wyobrazić tam jakąś inwazję lądową w stylu takim, jak na Irak. Ze strony USA byłyby to zapewne uderzenia rakietowe, lotnicze. Reperkusje tych ataków objęłyby zapewne prawie cały Bliski Wschód - dodaje. Europa bardzo się tego obawia, dlatego że byłaby to wojna bezpośrednio u granic Europy - podsumowuje były szef BBN. 

Opracowanie: