Nowy prezydent Korei Płd., konserwatysta Jun Sun Jeol, oświadczył w poniedziałkowej rozmowie ze stacją CNN, że epoka appeasementu (ustępstw) wobec Korei Północnej się skończyła. "Jeśli przywódca tego kraju Kim Dzong Un chce rozmawiać, powinien sam wyjść z inicjatywą" – powiedział polityk.

W czasie kampanii wyborczej Jun Sun Jeol sygnalizował zamiar wzmocnienia armii i zajęcia twardszego stanowiska wobec Korei Północnej niż jego poprzednik Mun Dze In, który podkreślał konieczność dialogu oraz dążył do współpracy i pojednania.

Myślę, że piłka jest na połowie przewodniczącego Kima. To jego wybór, czy rozpocząć z nami dialog - powiedział amerykańskiej stacji Jun, zaprzysiężony na prezydenta Korei Południowej w maju.

Korea Północna przeprowadziła już w tym roku 15 prób rakietowych - więcej, niż w ciągu poprzednich dwóch lat łącznie. Kim Dzong Un zapowiadał dalszą rozbudowę arsenału nuklearnego, a zachodni eksperci odnotowali oznaki przygotowań do wznowienia prób jądrowych.

Korea Południowa jest przygotowana. Z pomocą USA

Jun zapewnił, że Korea Płd. w sojuszu z USA jest gotowa na północnokoreańskie prowokacje.

Nie powinniśmy tylko chwilowo uciekać przed tymi prowokacjami czy konfliktem. Takie podejście przez ostatnie pięć lat okazało się niepowodzeniem - zaznaczył.

W weekend Jun spotkał się w Seulu z prezydentem USA Joe Bidenem, z którym rozmawiał m.in. o Korei Płn. Obaj przywódcy uzgodnili rozpoczęcie rozmów na temat wznowienia i być może poszerzenia zakresu wspólnych ćwiczeń wojskowych, które znacznie ograniczono podczas prezydentury Donalda Trumpa.

Jun podkreślał wagę sojuszu z USA i chłodniej od swojego poprzednika wypowiadał się również o Chinach. Zasygnalizował chęć dołączenia do niektórych grup roboczych w ramach inicjatywy Quad - nieformalnej grupy zrzeszającej Stany Zjednoczone, Australię, Indie i Japonię, ocenianej jako odpowiedź na rosnące wojskowe zaangażowanie Pekinu w regionie. Nie zadeklarował jednak zamiaru przystąpienia do Quad.