12 chłopców z drużyny piłkarskiej i ich trener zostaną ewakuowani z jaskini w prowincji Chiang Rai na północy Tajlandii pojedynczo. Rozpoczęta w niedzielę rano akcja ratunkowa potrwa od dwóch do trzech dni - poinformował jeden z jej dowódców.
Najszybszy możliwy termin wydobycia nastoletnich piłkarzy z jaskini Tham Luang Nang Non, gdzie są uwięzieni wraz z ich trenem od 23 czerwca, to godz. 21 czasu lokalnego (godz. 16 w Polsce).
Cała trzynastoosobowa grupa jest już więcej niż gotowa do opuszczenia jaskini. To jest szczyt naszej gotowości - powiedział dziennikarzom Narongsak Osottanakorn, szef akcji ratowniczej prowadzonej w jaskini i zarazem gubernator prowincji.
W trakcie akcji wypompowywano wodę z kompleksu jaskiń. Łącznie odprowadzono 128 milionów litrów. Jej poziom w jaskini jest teraz na tyle niski, że umożliwia przeprowadzenie uwięzionych przez zalane przejścia.
Ratownicy będą wszystkich transportować etapami. Zaczną od miejsca, w którym przebywają. Po drodze muszą być przystanki, by chłopcy mogli odpocząć. Po takim przystanku ruszą dalej - mówił ekspert w rozmowie z CNN.
Jeden z dowódców akcji poinformował, że uwięzionych ratownicy będą wydobywać pojedynczo. Zajmie nam to 2-3 dni - powiedział gen. Chalongchai Chaiyakorn. Zastrzegł, że akcja może się wydłużyć, jeśli zmienią się warunki pogodowe.
Tajska Marynarka Wojenna tuż po rozpoczęciu akcji opublikowała na Facebooku zdjęcie ukazujące ratowników z różnych części świata trzymających się za ręce. To symbol dobrej współpracy.
Każdemu ewakuowanemu dziecku będzie towarzyszyło dwóch nurków, w tym jeden z zagranicy i jeden z Tajlandii. Operacja rozpoczęła się w niedzielę o godz. 10:00 czasu lokalnego (godz. 5:00 w Polsce). W ocenie Chalongchaia uwolnienie z jaskini pierwszego z chłopców zajmie co najmniej 11 godzin.
Tyle czasu potrzebowali dotąd nurkowie na pokonanie skomplikowanej trasy, prowadzącej częściowo przez zalane partii jaskini - droga do uwięzionych w niej ludzi zajmowała im sześć godzin, a powrót o godzinę krócej, dzięki płynięciu z nurtem.
W pobliżu jaskini rozmieszczono karetki pogotowia i śmigłowce. Są gotowe do przetransportowania uratowanych do szpitala.
W akcji ratunkowej uczestniczy ponad 1000 osób z całego świata. W piątek jeden z tajskich ratowników zmarł po utracie przytomności spowodowanej brakiem tlenu po wejściu do jaskini.
Do tej pory akcja ratownicza ograniczała się do przekazywania wycieńczonym chłopcom i trenerowi wysokokalorycznego pożywienia i lekarstw.
Ratownicy wciąż nie wykluczają scenariusza, w którym młodzi piłkarze będą musieli spędzić w środku nawet kilka miesięcy do momentu, w którym poziom wody obniży się. Specjaliści rozważają jednak m.in. wykonanie odwiertów od góry jaskiń.
(ł)