Błyskawiczny awans dotychczasowego szefa gabinetu Jean-Claude Junckera na sekretarza generalnego Komisji Europejskiej wywołał gorącą dyskusję na temat przejrzystości unijnej administracji. Chodzi o Niemca Martina Selmayra.

Błyskawiczny awans dotychczasowego szefa gabinetu Jean-Claude Junckera na sekretarza generalnego Komisji Europejskiej wywołał gorącą dyskusję na temat przejrzystości unijnej administracji. Chodzi o Niemca Martina Selmayra.
Nowy sekretarz generalny Komisji Europejskiej Martin Selmayr /OLIVIER HOSLET /PAP/EPA

Dzisiaj na temat nominacji debatować będzie Parlament Europejski.

Jest on określany, jako "szara eminencja". Bez jego udziału nie zapada żadna decyzja w Brukseli. Faktycznie to on rządzi Komisją Europejską, a nie Juncker. Jest ważniejszy od niejednego komisarza. Teraz jednak miarka się przebrała. Jego awans może oznaczać złamanie unijnych reguł - donosi korespondentka RMF FM w Brukseli.

Aby dostać to wysokie stanowisko Selmayer najpierw awansował na zastępcę sekretarza generalnego, a potem w ciągu dosłownie kilku minut został mianowany sekretarzem generalnym. Rzecznik KE twierdził, że było "mniej niż czworo kontrkandydatów". Później okazało się, że była tylko jedna kontrkandydatka, Hiszpanka, która była podwładną Selamyera w gabinecie Junckera i zresztą szybko się wycofała.

Sprawa Selmayera budzi kontrowersje także ze względu na to, że jest on Niemcem, a Niemcy obsadzili już wiele kluczowych stanowisk.

(ag)