Matka Roberta Dziekańskiego, który w 2007 roku zmarł na lotnisku Vancouver po tym, jak kilkakrotnie został rażony paralizatorem przez kanadyjskich policjantów, pozwała o odszkodowanie policję, agencję służb granicznych i władze lotniska.
Kobieta domaga się odszkodowania za straty moralne, uszczerbek psychiczny, utratę syna i fakt, że od jego śmierci nie jest w stanie pracować. Złożyła już w tej sprawie pozew w sądzie w Vancouver.
Matka Dziekańskiego zarzuciła władzom lotniska, że nie zagwarantowały bezpiecznych warunków jej synowi poprzez oznakowanie odprawy celnej, zapewnienie tłumaczy i działających kamer bezpieczeństwa, a pracownicy lotniska nie przekazali od niej komunikatów synowi. Agencja Służb Granicznych natomiast nie dopełniła - według pozwu - swego obowiązku udzielenia Dziekańskiemu pomocy.