W Czechach zmarła 20. osoba, która zatruła się alkoholem metylowym. Jest to 63-letni mężczyzna, który w piątek został znaleziony nieprzytomny na dworcu w Prerovie. Do szpitala trafił w stanie krytycznym.
W Czechach po wypiciu alkoholu metylowego, który trafił na rynek w podrobionych butelkach markowych wódek, zmarło już 20 osób. Najwięcej zatruć alkoholem metylowym odnotowano we wschodnich Czechach - w regionach blisko granicy z Polską. Stąd też decyzja polskiego sanepidu o zakazie sprzedaży trunków od naszych południowego sąsiadów. Wyjątek stanowią wino i piwo. Zakaz w naszym kraju będzie obowiązywał aż do odwołania.
Rząd w Pradze, by zapobiec kolejnym zatruciom, wprowadził częściową prohibicję. W czwartek policja aresztowała kilka osób, ale źródła dostaw nadal nie są znane.
Policjanci i celnicy nadal prowadzą wzmożone kontrole samochodów wjeżdżających do Polski z Czech oraz targowisk, na których sprzedawany jest alkohol.
W ostatnich dniach po wypiciu wódki w Kielcach zmarły dwie osoby, a jedna straciła wzrok. Pierwsze analizy wykazały, że substancja, którą piły ofiary, nie pochodzi z Polski. Dlatego policjanci powiązali wyniki badań z przypadkami podobnych zatruć w Czechach. Funkcjonariusze nawiązali już w tej sprawie współpracę ze swoimi odpowiednikami zza naszej południowej granicy. Jak dowiedział się reporter RMF FM Tomasz Skory, kobieta, która straciła w wyniku zatrucia wzrok, została przewieziona do szpitala na Śląsku, gdzie zostanie przesłuchana w przyszłym tygodniu.