Celem zmasowanego ataku Izraela na stolicę Libanu, Bejrut, było zabicie przywódcy Hezbollahu – Hasana Nasrallaha. Jak jednak informuje telewizja Al-Jazerra, i tym razem szejkowi udało się ujść z życiem.
20 potężnych eksplozji wstrząsnęło dzielnicą Dahijeh, będącą do niedawna głównym bastionem Hezbollahu. Izraelczycy zniszczyli 11 wieżowców, pod którymi miały znajdować się bunkry dowództwa organizacji.
Wymiana ognia trwa. Hezbollah od odpalił 250 rakiet na północny Izrael. Co najmniej 1 osoba zginęła, a 20 zostało rannych.
W niedzielę w Libanie zginęło ponad 30 izraelskich żołnierzy – to oznacza, że był to najcięższy dzień izraelskiej ofensywy pod względem strat własnych. Łącznie w ofensywie przeciwko Hezbollahowi zginęło ponad 100 izraelskich wojskowych.
Izrael w nocy z soboty na niedzielę dokonał kolejnych nalotów na Liban; w ostrzale wioski Burj el-Shemali na południu kraju zginęło 5 osób, w tym matka z trójką małych dzieci. Pociski uderzyły w czteropiętrowy dom – budynek został kompletnie zniszczony.
Zbombardowane zostały także dwa mosty w rejonie Akkar w pobliżu granicy z Syrią, a także most w głównym mieście regionu Halbie. Uszkodzone zostały budynki mieszkalne, nie ma jednak informacji o ofiarach.
Czym można tłumaczyć to końcowe zaostrzenie walk? Posłuchaj relacji bliskowschodniego korespondenta RMF FM Elego Barbura:
W poniedziałek o godz. 7 polskiego czasu ma zacząć obowiązywać zawieszenie broni. Rozejm zatwierdził izraelski rząd. To efekt przyjęcia przez Radę Bezpieczeństwa ONZ rezolucji wzywającej do zaprzestania walk. Jednak, jak donosi z korespondent RMF FM, wprowadzenie w życie postanowienia o wstrzymaniu ognia może być trudne. Posłuchaj:
Izraelski wicepremier Szimon Peres przewiduje, że „Hezbollah skończy ten konflikt z podkulonym ogonem”. W wywiadzie dla radia wojskowego stwierdził, że dla Izraela starcie skończy się „prawdopodobnie zwycięstwem - militarnym i politycznym”, a szef Hezbollahu szejk Hasan Nasrallah będzie się musiał tłumaczyć Libańczykom z ponad tysiąca zabitych.
Minister obrony Izraela Amir Peraz poprosił szefa unijnej dyplomacji – Javiera Solanę o pomoc w mediacjach w sprawie uwolnienia dwóch żołnierzy porwanych miesiąc temu przez Hezbollah. Zapewne od rozwiązania tej sprawy będą zależeć w dużym stopniu losy zawieszenia broni.
Dziennik "Haaretz" poinformował, że Izrael jest gotów wypuścić na wolność przetrzymywanych członków Hezbollahu w zamian za uwolnienie swoich żołnierzy.
Z powodu rezolucji ONZ doszło do kryzysu w libańskim rządzie. Odwołano zaplanowane na niedzielne popołudnie posiedzenie w sprawie wprowadzenia w życie rozejmu. Powodem są rozbieżności w sprawie rozbrojenia libańskich bojówkarzy.
Przyjęty przez ONZ dokument przewiduje wysłanie do południowego Libanu sił międzynarodowych. Poszczególne państwa zgłaszają już chęć udziału w pokojowej misji. Zrobiły to: Francja, Włochy, Irlandia, Malezja i Turcja; zaangażowania nie wykluczają: Szwecja i Nowa Zelandia. W Libanie pozostanie prawdopodobnie także 216 polskich żołnierzy, ich mandat kończy się 31 sierpnia.
Obserwatorzy sugerują, że dowodzenie siłami mogłoby przypaść Francji. Paryż bowiem angażował się w negocjacje w sprawie libańskiego konfliktu.
Prezydent Lech Kaczyński powiedział, że decyzja Polski o udziale w nowej misji ONZ w Libanie zapadnie najwcześniej za miesiąc. Teraz ta sytuacja jest bardzo trudna do oceny - stwierdził. Kaczyński w przyszłym miesiącu zamierza odwiedzić Izrael.