Opozycyjna partia Fianna Fail zdobyła najwięcej mandatów podczas sobotnich wyborów do irlandzkiego parlamentu, wyprzedzając lewicową partię Sinn Fein i rządzącą dotychczas Fine Gael - wynika z ogłoszonych w nocy z poniedziałku na wtorek rezultatów.
W 160-osobowym Zgromadzeniu Irlandii Fianna Fail (FF) będzie miała 38 deputowanych (wliczając w to przewodniczącego izby, który automatycznie uzyskał reelekcję), Sinn Fein - 37 mandatów, zaś Fine Gael (FG) - 36. Kolejne co do wielkości frakcje będą tworzyć Partia Zielonych - 12 mandatów, Partia Pracy oraz Socjaldemokraci - po 6, ruch Solidarity - People Before Profit - 5, Aontu oraz Independents4Change - po 1, zaś 19 miejsc przypadło kandydatom niezależnym.
Choć Sinn Fein, która uzyskała największy odsetek głosów - 24,5 proc. - ostatecznie będzie drugą co do wielkości frakcją, to sobotnie wybory okazały się przede wszystkim jej sukcesem. Zwiększyła swój stan posiadania o 15 mandatów, a przede wszystkim spowodowała, że funkcjonujący od lat 30. XX wieku układ z dwiema dominującymi partiami - FF i FG - zmienił się w trójpartyjny.
Z kolei FF, mimo że zdobyła najwięcej mandatów, będzie mieć ich o siedem mniej niż do tej pory. Jeszcze większe straty poniosła rządząca FG premiera Leo Varadkara - w porównaniu z poprzednimi wyborami uzyskała o 12 miejsc mniej. W efekcie po raz pierwszy od lat 30. te dwie partie łącznie będą mieć mniej niż połowę mandatów w parlamencie. Oprócz Sinn Fein z wyborów może być zadowolona również Partia Zielonych, która uzyskała najlepszy rezultat w historii.
Takie wyniki oznaczają, że powołany został najbardziej rozdrobniony parlament w historii irlandzkich wyborów, a zatem bardzo trudno będzie stworzyć koalicję rządową. Już po poprzednich wyborach w 2016 r. sformowanie rządu zajęło dwa miesiące i ostatecznie powstał gabinet mniejszościowy Fine Gael z poparciem posłów niezależnych i umową z FF, że ta nie będzie uniemożliwiała rządzenia.
FF i FG dotychczas kategorycznie wykluczały współpracę z Sinn Fein, wskazując na jej powiązania z Irlandzką Armią Republikańską (IRA) oraz zupełnie odmiennymi programami gospodarczymi. Jednak po wyborach lider FF Micheal Martin już nie był w tej kwestii tak jednoznaczny, choć podkreślił, że znaczące różnice pomiędzy partiami nie zniknęły. Ponadto żadna hipotetyczna koalicja dwóch z trzech głównych partii nie miałaby bezwzględnej większości w parlamencie.
Trzecie miejsce Fine Gael oznacza również, że Varadkar zapewne straci stanowisko premiera. Szefowi rządu nie pomogło nawet to, że odegrał kluczową rolę w negocjacjach z Wielką Brytanią w sprawie warunków jej wyjścia z Unii Europejskiej, których rezultat okazał się korzystny dla Irlandii.
Brexit jednak był w kampanii wyborczej na dalszym planie, po części z tego powodu, że główne partie miały w tej sprawie podobne stanowisko. Dominującymi kwestiami były natomiast służba zdrowia, podniesienie wieku emerytalnego, nierówności społeczne i przede wszystkim kryzys mieszkaniowy. To właśnie skupienie uwagi na tych tematach przyczyniło się do wzrostu poparcia dla Sinn Fein.
SPRAWDŹ: Ryszard Legutko: Brexit nie jest dobrym posunięciem dla Polski