Nowa aplikacja rozpoznająca głos ma umożliwić użytkownikom iPhone'ów przeszukiwanie sieci www za pomocą wyszukiwarki Google. Teoretycznie wystarczy powiedzieć szukane słowo po angielsku, by wyszukiwarka znalazła strony z odpowiednim hasłem. Jednak użytkowników tego gadżetu może czekać dużo niespodzianek, gdyż program ten na razie rozumie tylko po "amerykańsku".
Na przykład słowo "iPhone" kojarzy mu się np. z... seksem. W poszukiwaniu informacji o iPhone pewien Szkot połączony został ze stronami pornograficznymi - podaje brytyjska gazeta "Telegraph". Natomiast to samo słowo "iPhone" wymówione z akcentem z południowego Londynu zabrzmiało według nowego programu bardziej górnolotnie - jako "Einstein".
Żeby to urządzenie zadziałało muszę najlepiej jak potrafię imitować amerykański akcent - skarży się Roger Ellison, rodowity Brytyjczyk. Wygląda na to, że nad systemem rozpoznawania głosu w gadżecie firmy Apple trzeba jeszcze popracować, albo nareszcie skończyć z tymi śmiesznymi regionalnymi akcentami.