Dzisiaj w południe odbędą się kolejne rozmowy z wiceszefem Komisji Europejskiej Valdisem Dombrovskisem ws. problemu nadmiernego importu rolnego z Ukrainy. Mnożą się postulaty ze strony ministrów rolnictwa dotkniętych nim państw - Polski, Bułgarii, Rumunii, Słowacji i Węgier. "Pięć krajów musi uważać, żeby nie przelicytować" – powiedział brukselskiej korespondentce RMF FM jeden z urzędników z Komisji Europejskiej.
Komisja Europejska gotowa jest na wiele ustępstw. Sygnalizowała to w dotychczasowych rozmowach.
KE może się zgodzić na poszerzenie listy artykułów rolnych z zakazem importu, pomóc w wywożeniu zboża, czy objąć kolejne artykuły rolne procedurą sprawdzającą, ale suma 100 mln euro nie jest do negocjacji. Jak usłyszała brukselska korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, "pieniądze te pochodzą z rezerwy kryzysowej, która jest dla wszystkich 27 państw, trudno ją było wynegocjować, musi wystarczyć do końca roku i nie jest z gumy".
Nieoficjalnie wiadomo, że z tej puli do polskich rolników trafiłoby blisko 40 mln euro. Z możliwością dopłaty z budżetu krajowego na poziomie 200 proc. dałoby to w sumie 120 mln euro, czyli ponad pół miliarda złotych.
Komisję zaczyna także irytować dopisywanie kolejnych produktów do listy. Najpierw zgodziła się (list szefowej KE Ursuli von der Leyen) na objęcie zakazem importu pszenicy, kukurydzy, rzepaku i nasiona słonecznika, co już było decyzją bez precedensu. Niektórzy twierdzą nawet, że było to naginaniem unijnego prawa.
Potem list wysłali ministrowie rolnictwa Polski, Bułgarii, Rumunii, Słowacji i Węgier, domagając się wpisania kolejnych 9 produktów. Następnego dnia Polska zgłosiła niespodziewanie jeszcze owoce i przecier jabłkowy. Wczoraj minister rolnictwa Robert Telus poinformował, że chce dopisać jeden artykuł - sok jabłkowy.
Bruksela potrzebuje statystyk, informacji o trudnościach logistycznych i towarach zalegających w magazynach czy chłodniach. Decyzje muszą mieć realne uzasadnienie. Nie mogą być uznaniowe.
Komisja Europejska chce szybko zakończyć negocjacje, bo spór służy Rosji. Nie jest jednak pewne, czy chce tego Polska.
W jednej z rozmów z komisarzem Dombrovskisem premier Mateusz Morawiecki miał mówić o kompromisie w ciągu kilku tygodni. Zapowiadał nawet swój przyjazd w tej sprawie do Brukseli.
Komisja Europejska traktuje swoją ofertę jak pakiet. Chce, by 5 krajów wycofało się z jednostronnych decyzji ws. produktów rolnych z Ukrainy i przyjęło rozwiązania unijne. Brak porozumienia wyklucza 100 mln euro wsparcia dla rolników. Złamanie prawa jednostronnymi decyzjami oznacza sankcje.