Holandia nie czekając na inne kraje Unii Europejskiej rozpoczęła badanie próbek mięsa na obecność końskiego DNA. Próbki pobrano w 100 firmach, które zajmują się przetwórstwem.
Chodzi o zbadanie, czy w produktach deklarowanych jako 100-procentowo wołowe nie ma domieszki koniny. W związku z aferą badane będzie także mięso końskie na obecność szkodliwego dla ludzi leku przeciwzapalnego.
Okazuje się, że to Holandia jest głównym podejrzanym w aferze z mięsem końskim. Dwóch Holendrów zamieszanych w ten ogólnoeuropejski skandal było już karanych za podobne przestępstwo.
Jan Fasen dyrektor zarejestrowanej na Cyprze firmy Draap Trading został przez sąd skazany na rok więzienia w zawieszeniu, za sprzedaż do Ameryki Południowej koniny, jako wołowiny pochodzącej z uboju rytualnego.
Drugim Holendrem zamieszanym w skandal jest sprzedawca mięsa z Oosterhout, Hans W.
Komisja Europejska zaproponowała przeprowadzenie we wszystkich krajach Unii Europejskiej dwóch serii testów na przetworzonych produktach mięsnych. Miałyby one wykazać, jak często dochodzi do sprzedawania koniny jako mięsa wołowego.
Testy miałyby być przeprowadzone w ciągu miesiąca. Pierwsza seria objęłaby testy DNA na 2500 próbkach produktów wołowych. W ramach drugiej przebadano by 4000 próbek, w tym 1500 próbek produktów spoza UE, na obecność fenylobutazonu - leku stosowanego w hodowli koni sportowych, ale groźnego dla ludzi.
Komisja zamierza pokryć połowę kosztów badań produktów mięsnych, które mają kosztować około 400 euro. Wyniki pierwszych badań powinny być znane w połowie kwietnia.