Najgroźniejsza epidemia grypy w ostatnich latach we Francji. Francuski Instytut Czujności Sanitarnej ogłosił, że wirus spowodował już śmierć co najmniej 8500 osób – czyli pięć razy więcej, niż zazwyczaj. Lekarze oskarżają rząd o zbyt późne ogłoszenie nadzwyczajnej mobilizacji służby zdrowia.

Specjaliści alarmują, że tegoroczna epidemia grypy stała się jedną z najgroźniejszych w ciągu ostatnich 10 lat we Francji. Wynika to z informacji zebranych do tej pory przez Instytut Czujności Sanitarnej w szpitalach i w gabinetach lekarskich w całym kraju. Największą część ofiar śmiertelnych stanowią osoby w podeszłym wieku lub cierpiące na przewlekle schorzenia dróg oddechowych i serca. Tragiczny bilans prawdopodobnie jeszcze wzrośnie, choć sama epidemia zaczyna słabnąć.

Stowarzyszenie Lekarzy Pogotowia Ratunkowego oskarża rząd o to, że zbyt późno ogłosił nadzwyczajną mobilizację służby zdrowia, której budżet został wcześniej zbyt brutalnie zredukowany. Szpitale w całym kraju zaczęły pękać w szwach z powodu wyjątkowo dużej liczby pacjentów z komplikacjami. By pomieścić chorych, masowo przesuwane były badania innych pacjentów i zabiegi chirurgiczne, które nie były priorytetowe. Już półtora tygodnia temu Francuska Agencja Zdrowia podniosła alarm, że liczba przypadków śmiertelnych wzrosła w tym regionie aż o 20 procent.

Eksperci podkreślają, że jednym z głównych powodów "czarnego żniwa" epidemii we Francji jest niska skuteczność tegorocznych szczepionek przeciwko szczepowi wirusa grypy "H3N2-Switzerland". Powstał on na drodze mutacji już po przygotowaniu przez producentów składu szczepionek według zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia. Wielu francuskich lekarzy twierdzi jednak, że zaszczepienie się miało mimo wszystko sens, bo czasami łagodziło objawy choroby nawet w przypadku zarażenia tym zmutowanym szczepem wirusa.

(j.)