Co najmniej 17 osób zginęło, a około 100 zostało rannych w eksplozji i pożarze w największym mieście Birmy, Rangunie. Władze wykluczyły, żeby przyczyną wybuchu była bomba.

Do eksplozji lub - jak wskazują różne źródła - serii eksplozji doszło nad ranem w państwowym magazynie we wschodniej części miasta. Ogień szybko rozprzestrzenił się na pobliskie budynki, m.in. na stocznię i zakłady produkcyjne.

Przedstawiciel miejscowych władz zapewnił w rozmowie z agencją AFP, że wybuch nie był spowodowany przez bombę. Nie sprecyzował jednak, co było przyczyną eksplozji. Strażakom udało się już opanować pożar, ale jeszcze go nie ugaszono. Służby ratunkowe nie przerywają akcji - stąd obawa, że ofiar może być o wiele więcej.

Agencja AFP poinformowała, że w pobliskim klasztorze utworzono centrum pomocy dla poszkodowanych. Schroniło się tam około stu ludzi, których domy spłonęły.

Świadkowie relacjonowali, że najpierw słychać było jedną potężną eksplozję, po której nastąpiło kilka mniejszych. Wybuchy były słyszalne we wschodniej i środkowej części Rangunu.