Prezydent USA Donald Trump spędzi Wielkanoc, podobnie jak większość weekendów od objęcia urzędu, w swojej luksusowej rezydencji Mar-a-Lago na Florydzie. Koszty podróży Trumpa na południe kraju coraz bardziej bulwersują amerykańskich podatników.

Prezydent USA Donald Trump spędzi Wielkanoc, podobnie jak większość weekendów od objęcia urzędu, w swojej luksusowej rezydencji Mar-a-Lago na Florydzie. Koszty podróży Trumpa na południe kraju coraz bardziej bulwersują amerykańskich podatników.
Prezydent USA Donald Trump spędzi Wielkanoc w swojej luksusowej rezydencji Mar-a-Lago na Florydzie /Ron Sachs / POOL /PAP/EPA

Podróże poprzedniego prezydenta Baracka Obamy i jego rodziny przeciętnie kosztowały rocznie 12,1 mln dol. Zdaniem amerykańskich mediów koszty siedmiu podróży Trumpa na Florydę w ciągu niepełnych trzech miesięcy są wyższe, niż roczne wydatki na podróże Obamy i jego rodziny.

Amerykańskie media w większości nieprzyjazne Trumpowi wyceniły pojedynczą podróż Trumpa do Mar-a-Lago na 3 mln dol. Tymczasem agencja Associated Press napisała, że koszt jednej takiej podróży wynosi 1 mln dol. Kwota ta obejmuje przelot prezydenckim Air Force One w obie strony (ok. 700 tys. dol.) oraz koszty ochrony prezydenta, jego rodziny i gości (ok. 300 tys. dol. za weekend).

Wycena AP nie uwzględnia jednak dodatkowych kosztów przyjazdu prezydenta do Mar-a-Lago na weekend, w tym kosztów niewymiernych, jak np. zmarnowany weekend mieszkańców Palm Beach z powodu gigantycznych korków, wyłączonych z ruchu dróg, zamkniętych restauracji i nieczynnego z powodów bezpieczeństwa lokalnego lotniska.

Wśród innych wydatków związanych z wypadem prezydenta Trumpa na weekend na Florydę dziennikarze wymieniają: 60 tys. dol. dziennie za godziny nadliczbowe lokalnej policji w Palm Beach czy 35 tys. dol. za wynajęcie wózków golfowych dla agentów tajnych służb towarzyszących prezydentowi.

Każdy weekend, podczas którego Donald Trump przebywa w Mar-a-Lago oznacza dla lokalnego lotniska, zamkniętego ze względów bezpieczeństwa podczas pobytu prezydenta, straty w wysokości 30 tys. dolarów dziennie.

Wymienione koszty to tylko wydatki związane z podróżami samego prezydenta. Do tego dochodzą koszty częstych podróży zagranicznych synów Trumpa: Erica i Donalda Jr., dorosłych córek Ivanki i Tiffany oraz przede wszystkim ochrona pierwszej damy Melanii, która mieszka razem z najmłodszym synem prezydenta Barronem w nowojorskiej rezydencji w wieżowcu Trump Tower na Manhattanie.

Po podliczeniu wszystkich kosztów amerykański "Newsweek" nazwał obecną rodzinę prezydencką najdroższą do utrzymania rodziną w historii Stanów Zjednoczonych.

Koszty zapewnienia bezpieczeństwa Trumpom spowodowały, że tajne służby musiały wystąpić o przyznanie w przyszłym roku budżetowym dodatkowych 60 mln dol. na ochronę i podróże prezydenta i jego rodziny. Prawie połowę tych funduszy (26,8 mln dol.) służby zamierzają przeznaczyć na ochronę rodziny prezydenta i jego rezydencji w Trump Tower. Dodatkowe koszty samego miasta Nowy Jork oceniane są przynajmniej na 145 tys. dol. dziennie.

Krytyków Trumpa dziwi, że od zaprzysiężenia ani jednego weekendu nie spędził on w specjalnym prezydenckim ośrodku wypoczynkowym w Camp David położonym ok. 100 km na północny zachód od Białego Domu, w górach Catoctin w stanie Maryland, zaledwie 20 minut lotu prezydenckim śmigłowcem Marine One.

Donald Trump w wywiadzie dla "Times of London" i dla niemieckiego dziennika "Bild" w styczniu br. pytany o Camp David pośrednio wyjaśnił, dlaczego tam nie bywa. Jest to bardzo sielskie miejsce, bardzo miłe, z pewnością, by wam się spodobało. Wiecie, jak długo, by wam się podobało? Przez około 30 minut! - skwitował.

(mpw)