Koniec gazowej wojny pomiędzy Rosją i Ukrainą. Porozumienie podpisali prezesi Gazpromu i Naftohazu. Towarzyszyli im szefowie rządów obu krajów - Władimir Putin i Julia Tymoszenko. Gaz popłynie do Europy w najbliższym czasie. Już podjęto odpowiednie kroki - zapewniał rosyjski premier. Komisja Europejska zażądała jednak, by Rosja i Ukraina podały dokładną godzinę wznowienia przesyłu surowca do krajów UE.
Brukseli nie zadowoliły najwidoczniej zapewnienia Władimira Putina, ani Julii Tymoszenko, która obiecała: Wznowimy tranzyt gazu zaraz po tym, jak dotrze on do systemu przesyłowego Ukrainy. Z naszej strony nie będzie żadnych opóźnień, wszystko zostanie zrobione jak trzeba i zgodnie ze standardami:
W Moskwie podpisane zostały dwa kontrakty - na tranzyt surowca do Europy Zachodniej przez ukraińskie terytorium i dostawy gazu dla Ukrainy. Obydwie umowy będą obowiązywać przez 10 lat. Kijów ma płacić w tym roku za gaz cenę rynkową, pomniejszoną o 20 procent. Jak poinformowała premier Julia Tymoszenko, średnioroczna cena rosyjskiego gazu dla Ukrainy w 2009 roku wyniesie 230-250 dolarów za tysiąc metrów sześciennych. Cena za tranzyt surowca pozostanie na poziomie z roku 2008, a więc 1,7 dolara za przesłanie tysiąca metrów sześciennych gazu na odległość 100 kilometrów.
Tymoszenko podkreśliła, że Ukraina będzie miała rok na przejście na cenę rynkową, przy czym w 2010 cena gazu będzie niższa, co pozwoli przetrwać ten okres bezboleśnie. Dodała, że 20-procentowy upust z ceny rosyjskiego gazu w tym roku pozwoli ukraińskiej gospodarce zaoszczędzić około pięciu miliardów dolarów.
Porozumienie dotyczące dostaw gazu z Rosji dla Ukrainy i tranzytu tego paliwa do Europy zostało zawarte w nocy z soboty na niedzielę. Władimir Putin i Julia Tymoszenko porozumieli się wtedy po blisko 10-godzinnych negocjacjach w sprawie ceny rosyjskiego gazu dla Ukrainy, a także opłaty za jego tranzyt przez ukraińskie terytorium.
Mamy dziesięć lat spokoju i dla Ukrainy, i Europy - mówiła premier Julia Tymoszenko po podpisaniu porozumień - wyraźnie zadowolona, bo zgodnie z jej życzeniem wycofano pośredników z handlu gazem pomiędzy Rosją i Ukrainą:
Gazowe porozumienie już krytykuje jednak otoczenie prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki. Posłuchaj relacji moskiewskiego korespondenta RMF FM Przemysława Marca o politycznym obliczu gazowej wojny:
W wyniku sporu gazowego kraje Unii Europejskiej z Europy Środkowej i Południowej od 7 stycznia nie otrzymują rosyjskiego surowca, transportowanego przez ukraińskie terytorium. Unijni koordynatorzy do spraw gazu, którzy spotkali się w Brukseli, twierdzą jednak, że kraje Wspólnoty poradziły sobie z gazowym kryzysem. Wyjątek stanowi Bułgaria, która jest w stu procentach uzależniona od rosyjskiego surowca.
Były doradca prezydenta Stanów Zjednoczonych Jimmy'ego Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego Zbigniew Brzeziński uważa, że w dłuższej perspektywie to Rosjanie okażą się stroną przegraną gazowego sporu. Rosjanie mieli nadzieję, że Europejczycy wywrą ogromną presję na Ukrainę i dadzą jej do zrozumienia, że nie muszą się z nią liczyć. Nie wyszło to tak dobrze, jak się spodziewali - stwierdził Brzeziński w wywiadzie dla "New York Times".