„Żydzi w miastach włoskich znów odczuwają strach. I podobnie jest w miastach francuskich i holenderskich, duńskich i niemieckich" - pisze w tygodniku "Panorama" kontrowersyjna włoska dziennikarka i pisarka Oriana Fallaci. O podżeganie do antysemityzmu Fallaci oskarża m.in. Kościół katolicki i watykański dziennik "L’Osservatore Romano".

Szerokim echem na świecie odbił się jej opublikowany po zamachach 11 września artykuł "Wściekłość i duma" z kategorycznymi sądami o islamskim ekstremizmie. Teraz w ostrych słowach krytykuje tych, którzy - jak pisze - powszechnie uważani za "poczciwych, postępowych, komunistów, pacyfistów, katolików i w ogóle chrześcijan", we Włoszech i w Europie stają w obronie Jasera Arafata.

"Uważam za haniebne, że tak wielu Włochów i Europejczyków wybrało sobie jako sztandarową postać pana Arafata". Pisze, że tylko "dzięki pieniądzom domu panującego w Arabii Saudyjskiej udaje Mussoliniego, a w swojej megalomanii ma nadzieję, że przejdzie do historii jako palestyński George Washington". Zdaniem Fallaci, Arafat nie jest prawdziwym żołnierzem. Wprawdzie "zawsze chodzi w mundurze jak Pinochet, a nigdy w stroju cywilnym, ale nigdy nie uczestniczył w żadnej bitwie". Włoska dziennikarka zarzuca palestyńskiemu przywódcy, że "wojnę każe i zawsze kazał prowadzić innym. To znaczy, tym biedakom, którzy w niego wierzą". Zdaniem Fallaci jest "nadętym nieudacznikiem, który odgrywając rolę głowy państwa doprowadził do fiaska porozumień z Camp David", żądając "całej Jerozolimy dla siebie". Arafat jest też - pisze Fallaci - "wiecznym kłamcą", który "zawsze gra na dwa fronty i kłamie nawet, kiedy zapytać go o godzinę".

O podżeganie do antysemityzmu Fallaci oskarża m.in. Kościół katolicki i watykański dziennik "L’Osservatore Romano". "Uważam za haniebne, że Kościół katolicki pozwala biskupowi, skądinąd mieszkającemu w Watykanie, świętoszkowi, który w Jerozolimie został zatrzymany z całym arsenałem broni i materiałów wybuchowych ukrytych w specjalnym schowku swojego poświęconego mercedesa, uczestniczyć w pochodzie i stać z mikrofonem, dziękując w imię Boże zamachowcom-samobójcom, którzy masakrują Żydów w pizzeriach i w supermarketach, mówiąc, że to „męczennicy, którzy idą na śmierć jak na zabawę" - pisze dziennikarka, nawiązując do zorganizowanej w Rzymie manifestacji solidarności z Palestyńczykami. Fallaci podaje, że w manifestacji brał również udział melchicki biskup Hilarion Capucci, w latach 70. aresztowany w Jerozolimie pod zarzutem przemytu broni.

Fallaci pisze również: "Uważam za haniebne, że przedstawicielom tego(żydowskiego) narodu, którzy mają jeszcze wytatuowane na rękach (obozowe numery, dziennik (watykański) odbiera prawo do reagowania i obrony w obliczu nowej eksterminacji. Uważam za haniebne, że w imię Jezusa Chrystusa (Żyda, bez którego dziś byliby bezrobotni) księża w naszych parafiach czy ośrodkach opieki społecznej lub innych podobnych romansują z zabójcami mordującymi tych, którzy w Jerozolimie nie mogą pójść na pizzę czy kupić jajek bez wylatywania w powietrze".

foto RMF

15:50