Komisja Parlamentu Europejskiego ds. ochrony konsumentów i rynku wewnętrznego (IMCO) zagłosowała za zakazem geoblokowania w handlu internetowym. Kiedy przepisy wejdą w życie, internetowi sprzedawcy nie będą mogli odmówić sprzedaży swoich produktów klientom z innych krajów.
Geoblokowanie, czyli ograniczanie konsumentom dostępu do towarów i usług ze względu na to, w jakim kraju się znajdują, od lat skutecznie utrudnia życie mieszkańcom UE. Klienci napotykają trudności, kiedy chcą kupić przez internet towary lub usługi u zagranicznego dostawcy. Zdarza się, że transakcja jest po prostu niemożliwa albo klient jest automatycznie przekierowywany na lokalne strony producenta, gdzie towary czasem sprzedawane są po wyższych cenach albo ich wybór jest ograniczony.
Głośna była na przykład sprawa paryskiego Disneylandu, który żądał od mieszkańców niektórych unijnych krajów wyższych cen za bilety wstępu. I tak Niemcy czy Włosi płacili za rezerwowane w internecie oferty nawet o 15 proc. więcej niż np. Francuzi czy Belgowie. Dopiero po interwencji KE w kwietniu ubiegłego roku park rozrywki zrezygnował z dyskryminacyjnych praktyk.
Unijni prawodawcy od dawna alarmują, że nieuzasadniony geobloking kłóci się z ideą wspólnego rynku cyfrowego, który powinien być w równym stopniu dostępny dla wszystkich mieszkańców Wspólnoty. Dlatego Komisja Europejska w maju ub.r. zaproponowała szereg rozwiązań prowadzących do zniesienia ograniczeń w sprzedaży online. Przede wszystkim chodzi o sprzedaż takich towarów jak kosmetyki, ubrania, obuwie czy sprzęt elektroniczny, a także urządzenia AGD.
Komisja IMCO postanowiła pójść o krok dalej i rozszerzyć propozycje KE także o treści nieaudiowizualne, do których przedsiębiorca ma prawa autorskie. Mowa tu o grach, muzyce, książkach elektronicznych oraz aplikacjach internetowych.
Chcemy, żeby konsumenci mogli bez problemu słuchać muzyki np. na Spotify, grać w ulubioną grę wideo albo czytać e-booki niezależnie od tego, w którym kraju przebywają - mówi europosłanka Róża Thun z PO, autorka przegłosowanego przez IMCO raportu.
Zabiegamy o bardzo prostą rzecz, czyli o położenie kresu dyskryminacji na wspólnym rynku UE ze względu na narodowość, miejsce zamieszkania czy tymczasowego pobytu. Nie godzimy się na dyskryminację w życiu rzeczywistym, dlaczego więc mielibyśmy się godzić na nią w sieci? - dodaje Thun.
Zgodnie z nowymi przepisami, sprzedawcy nie będą mogli odmówić sprzedaży towaru klientom z zagranicy. Przedsiębiorca nie będzie mógł także zawyżać cen towarów w zależności od tego, na jaki rynek je sprzedaje. Oznacza to, że konsumenci zagraniczni będą płacić za produkt taką samą kwotę, jak klienci krajowi. Zabronione zostanie także automatyczne przekierowywanie klientów na inne strony sklepu, chyba że konsument wyrazi zgodę na skorzystanie z innego serwisu. Sklepy nie będą także mogły dyskryminować kart płatniczych wydanych w innym kraju UE.
Zdaniem europosłów nowe regulacje będą korzystne także dla przedsiębiorców. Dotychczas wielu z nich tłumaczyło swoją niechęć do sprzedaży towaru za granicę tym, że nie znają przepisów handlowych obowiązujących w danym kraju. Zgodnie z nowymi przepisami sprzedawcy będą mogli sprzedawać swoje produkty w tzw. sposób pasywny, czyli zgodnie z zasadami obowiązującymi w ich kraju. Nikt ich też nie będzie zmuszał do tego, żeby dostarczali produkty do kraju, do którego normalnie nie wysyłają towaru. W takiej sytuacji ciężar zorganizowania dostawy nałożony zostanie na klienta. Chodzi po prostu o to, żeby sprzedawca nie mógł odmówić sprzedaży towaru - mówi Róża Thun.
Przedsiębiorcy, którzy nadal będą geoblokowali klientów, będą musieli liczyć się z konsekwencjami. To, jakie sankcje będą ich czekały, zostanie dopiero ustalone w trakcie negocjacji pomiędzy instytucjami UE. Trójstronne rozmowy pomiędzy PE, Komisją Europejską i Radą UE, gdzie zasiadają przedstawiciele krajów członkowskich, powinny rozpocząć się już w maju.
Jeśli uda nam się wypracować kompromis, to jest szansa, że nowe przepisy zostaną przyjęte jeszcze przed wakacjami - mówi Róża Thun.
Wynik wtorkowego głosowania IMCO został z aplauzem przyjęty przez organizacje konsumentów.
Unijni konsumenci powinni mieć możliwość porównywania produktów i usług w całej Wspólnocie i wyboru tych, które im najlepiej odpowiadają, także cenowo. Jeśli handlowcy odmawiają sprzedaży towaru określonym klientom tylko dlatego, że mieszkają oni w innym kraju albo posługują się zagraniczną kartą płatniczą, to podważa to wszystkie zasady wspólnego rynku UE. Czas, żeby te praktyki odeszły do lamusa - oceniła Monique Goyens z organizacji konsumentów BEUC.
Ze statystyk wynika, że dzisiaj 36 proc. handlowców w UE nie sprzedaje swoich towarów do innych krajów Unii. W Polsce nie robi tego 58 proc. sklepów internetowych, w Niemczech 20 proc.
(łł)