Na lotnisku w San Francisco rozpoczynają się oględziny wraku samolotu Boeing 777, który wczoraj rozbił się podchodząc do lądowania. Na miejscu są już eksperci z Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu oraz Federalnej Administracji Lotniczej USA. Na pokładzie było 307 osób. Zginęło dwóch Chińczyków. Stan 49 osób jest krytyczny. Wszystko wskazuje na to, że samolot zawadził ogonem o próg pasa startowego.
Samolot z członkami specjalnej komisji wylądował na tym samym lotnisku, gdzie doszło do wypadku. W drodze są jeszcze przedstawiciele południowokoreańskiej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Już od wielu godzin na miejscu pracują fachowcy z fabryki Boeinga. Trzeba jak najszybciej przystąpić od ustalania przyczyn katastrofy. Boeing 777 to dość popularna maszyna. Największa dwusilnikowa na świecie. Każdego dnia te samoloty odbywają wiele lotów. Jeżeli np. któryś z elementów maszyny zawiódł, to lepiej o tym wiedzieć jak najszybciej - podkreślają eksperci.
FBI wykluczyło zamach jako przyczynę katastrofy samolotu. Samolot podczas lądowania na lotnisku od strony Zatoki San Francisco zahaczył ogonem o płytę lotniska i uderzył w początek pasa. Przełamał się i stanął w płomieniach.
Prawdopodobnie jeszcze dziś sprawdzane będą zapisy czarnych skrzynek. Według nieoficjalnych informacji, pilot miał zgłaszać wieży chwilę przed lądowaniem, że ma problem z maszyną.
Linie lotnicze Asiana to drugi co do wielkości południowokoreański przewoźnik lotniczy, po Korean Air. Mają one bardzo dobrą reputację dotyczącą bezpieczeństwa lotów. Ma na stanie 79 maszyn, w tym 11 transportowych. Lądują one na ponad 80 lotniskach w 23 krajach.
Wypadek na lotnisku w San Francisco jest pierwszym w historii przewozów pasażerskich Asiany w ciągu ostatnich 20 lat.