Zjednoczy opozycję, ale na skuteczne konkurowanie z Łukaszenką jeszcze za wcześnie - to komentarze po wyborze Aleksandra Milinkiewicza na kandydata opozycji w białoruskich wyborach prezydenckich.
Milinkiewicz jest doskonale znany wśród białoruskiej młodzieży (a to ona stanowi główną grupę sprzeciwu wobec Łukaszenki), ale poza tym nazwisko opozycyjnego kandydata niewiele mówi Białorusinom.
W sytuacji, gdy nie ma wolnych mediów, prowadzenie kampanii prezydenckiej jest bardzo utrudnione. Potrzebny jest czas na akcję ulotkową i główną kampanię opozycji, która walczy przede wszystkim metodą chodzenia od drzwi do drzwi. A to, jak wiadomo, wymaga czasu – mówi Marek Bućko, polski dyplomata wydalony ostatnio z Mińska. Jednocześnie przewiduje, że w najbliższym czasie tajne służby rozpoczną akcję przeciwko Milinkiewiczowi.
Wynik starcia z Łukaszenką jest właściwie przesądzony. Zresztą Łukaszenka od dawna zapowiada, że władzą się nie podzieli, bo – jak twierdzi – jest jedynym ojcem Białorusinów.
Przypomnijmy. Milinkiewicza wybrano na dwudniowym zjeździe opozycji w Mińsku. Pikanterii sprawie dodaje fakt - że prezydent Łukaszenka - zgodził się na ten zjazd...